Spaliliśmy świętą

Po zdjęciach do „Męczeństwa Joanny D'Arc” Dreyera genialna odtwórczyni tytułowej roli doznała załamania nerwowego, i nigdy już nie zagrała w filmie.

Bohaterka naszego cyklu „Lato świętych kobiet” św. Joanna D’Arc, w przeciwieństwie do wielu innych świętych, miała szczęście do kina. Poświęcono jej przynajmniej 41 filmów kinowych i telewizyjnych, czyli prawie tyle co jednej z ikon popkultury, jaką jest Robin Hood.

Powstaje arcydzieło
Pierwszymi byli oczywiście Francuz. Już w 1897 r. Georges Melies i George Hatot, każdy z osobna, zrealizowali dwa filmy pod prostym tytułem „Joanna D’Arc”. Cecil B. DeMille, znany później hollywoodzki twórca spektakularnych widowisk biblijnych i historycznych, w 1917 r. nakręcił o niej film, którego scenariusz, oparty na sztuce Fryderyka Schillera, niewiele miał wspólnego z biografią bohaterki. Ale prawdziwy filmowy żywot tej niezwykłej postaci rozpoczął się po kanonizacji w 1920 r. „Męczeństwo Joanny D’Arc” z 1928 r., wyreżyserowane we Francji przez duńskiego reżysera Carla Theodora Dreyera, uważane jest za arcydzieło będące największym osiągnięciem epoki kina niemego i zarazem jeden z najlepszych filmów w dziejach kina.

Dreyer dysponował ogromnym na owe czasy budżetem. Miał do dyspozycji 9 mln franków, dzięki czemu na przedmieściach Paryża powstały dekoracje średniowiecznego Rouen, gdzie toczył się proces Joanny. Ostatecznie ogromne dekoracje okazały się niepotrzebne. Dreyer wykorzystał tylko kilka obiektów, skupiając się przede wszystkim na zbliżeniach twarzy bohaterki i jej oprawców, a całość filmowana była na białym tle w abstrakcyjnej przestrzeni. Reżyser zrezygnował też z zamówionego u Josepha Delteila, autora dwóch powieści o św. Joannie, scenariusza. Uważał, że jest tam zbyt wiele wątków fikcyjnych. Oparł się na protokołach z 29 przesłuchań Joanny, używając zaczerpniętych z nich pytań oskarżycieli i odpowiedzi oskarżonej.

Aktorka na kolanach
W filmie Dreyera genialną kreację w roli Joanny stworzyła Renée Jeanne Falconetti. Oglądając ją, mamy wrażenie, że całkowicie utożsamiła się z graną przez siebie postacią. Była to druga i zarazem ostatnia rola filmowa aktorki, którą metoda zastosowana przez reżysera w pracy nad rolą doprowadziła do załamania nerwowego.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Edward Kabiesz