Sprawa tajnego współpracownika „Jankowskiego” to problem człowieka – znanego kapłana ks. Michała Czajkowskiego – i jego konfrontacji z dokumentami, wytworzonymi przez Służbę Bezpieczeństwa na niego, wokół niego i przez niego.
Wymaga to podkreślenia, ponieważ z pola debaty na temat konfidencjonalnych związków z tajną policją PRL często umyka nam istotny szczegół, że także tajny współpracownik, nawet gorliwy i efektywny, był w jakimś sensie ofiarą służb specjalnych. Uważna lektura tych akt, co raport przygotowany przez środowisko „Więzi” sygnalizuje, pozwala dostrzec wyrafinowaną grę operacyjną, jaka była prowadzona z ks. Czajkowskim.
Sięgano w niej po cały repertuar środków – od szantażu, po obłaskawianie różnego rodzaju przywilejami i dobrami, jak chociażby możliwością otrzymania paszportu. Ta sprawa pokazuje także, że wbrew opiniom dyskredytującym dokumenty przechowywane obecnie w archiwach IPN są ważnym i najczęściej wiarygodnym źródłem. Oczywiście nie znaczy to, że wszystkie zawarte w nich informacje są prawdziwe. Z pewnością jednak nie ma tam dokumentu celowo sfałszowanego.
Nie jest to dokumentacja kompletna. Nie zachowała się bowiem teczka ewidencyjna tajnego współpracownika, dysponujemy jedynie materiałami z teczki pracy ks. Czajkowskiego. Trudno więc ostatecznie przesądzić o wszystkich okolicznościach werbunku, sposobach łamania, a później także nagradzania TW „Jankowskiego”. W dokumentacji jest także istotna luka dotycząca materiałów z okresu, gdy ks. Michał Czajkowski był akredytowany jako korespondent w czasie obrad II Soboru Watykańskiego.
Był wówczas prowadzony przez struktury wywiadu PRL, a nie IV Departament MSW, zajmującego się walką z Kościołem. Z tamtego czasu zachował się tylko mikrofilm części akt, inne zostały prawdopodobnie zniszczone, ale mogły być przekazane innym „bratnim” służbom. Ważne jest także pytanie, dlaczego w ogóle dokumentacja tej sprawy ocalała. Często akta znacznie mniejszej wagi były całkowicie niszczone.
Prof. Andrzej Friszke, jeden z autorów raportu, który udział w przygotowaniu raportu „Więzi” określa jako „ponure doświadczenie”, sugeruje, że mogło to mieć związek z procesem toruńskim, w którym na ławie oskarżonych zasiadał płk Adam Pietruszka, ostatni oficer prowadzący TW „Jankowskiego”. Mogła to również być kara za to, że ks. Czajkowski zerwał współpracę. Podobne przypadki są mi znane. Gdyby ją kontynuował do 1989 r., jest bardzo prawdopodobne, że jego akta zostałyby zniszczone.
Te akta są ważnym przyczynkiem do historii Kościoła w PRL. Opisują bowiem wiele istotnych momentów z relacji Kościół–państwo, zawierają chara- kterystyki dziesiątków kapłanów i pokazują techniki operacyjne, stosowane przez służby do walki z Kościołem. Są także świadectwem wielkości wielu ludzi Kościoła, którzy nigdy nie ulegli, a czasem za swą wierność zapłacili życiem, jak opisywany w tych dokumentach ks. Jerzy Popiełuszko.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Grajewski - komentarz