Patent na ewangelię

Są ludzie, którzy lubią błyszczeć. Zrobią prawie wszystko, by znaleźć się na pierwszych stronach gazet. Inni wolą swoje istnienie ukrywać przed światem i wieść spokojne życie. Święty Marek chyba nie należał ani do jednych, ani do drugich.

Andrzej Macura

|

24.04.2006 09:46 GN 17/2006

dodane 24.04.2006 09:46

Tak naprawdę nazywał się Jan. Markiem tylko go nazywano, nie wiadomo dlaczego. Nie należał do grona dwunastu Apostołów, choć zapewne znał pierwszych uczniów Jezusa. To w domu jego matki spotykała się pierwsza wspólnota chrześcijan w Jerozolimie. Jeśli intuicja nie myli badaczy, był także świadkiem aresztowania Jezusa w Ogrodzie Oliwnym. Tylko w jego Ewangelii pojawia się tajemniczy młodzieniec, który owinięty jedynie w prześcieradło skradał się za pojmanym Jezusem. Wydaje się, że w tak tajemniczy sposób Marek zaznaczył swoją obecność w najważniejszym wydarzeniu historii świata. Był jednak za młody, by odgrywać wtedy jakąś ważną rolę. Jego czas jeszcze nie nadszedł.

Cierpliwie pracował na swoją pozycję. Najpierw u boku Pawła i Barnaby w czasie wspólnej wyprawy misyjnej. Wyruszyli z Antiochii w 45 roku. Kiedy dotarli do Perge, Marek postanowił zawrócić. To nie spodobało się Pawłowi. Dlatego Apostoł Narodów nie zabrał go w następną podróż. Marek jednak nie zrezygnował z pracy dla Chrystusa. Krótkie wzmianki o nim w Dziejach Apostolskich wskazują, że sporo dla Niego podróżował i ciągle był u boku wielkich: Pawła i Piotra. Dotarł z nimi aż do Rzymu, gdzie według tradycji jednego dnia ponieśli męczeńską śmierć. Pewnie na zawsze pozostałby jedną z wielu postaci wczesnego Kościoła, gdyby nie dokonał rzeczy niezwykłej: jako pierwszy napisał Ewangelię.

Dziś, gdy mamy cztery Ewangelie, gdy już wiemy, jak wyglądają, zadanie nie wydaje się trudne. Cóż to takiego spisać to, co opowiadali o Jezusie św. Piotr i inni Apostołowie. Ale jak to zrobić, gdy trudno precyzyjnie ustalić, co i w jakiej kolejności się działo? Jak połączyć mniej lub bardziej barwne opowieści o wydarzeniach i wspomnienia uczestników lub świadków z nauczaniem Jezusa? Trzeba było wymyślić nowy gatunek literacki. Marek wymyślił ewangelię, a potem jego śladem poszli inni.

Nie próbował się wymądrzać, dodając własne przemyślenia i interpretacje. Oszczędny w słowach, myśl wyrażał często tylko sposobem uporządkowania zebranego materiału. Tak zestawiał relacje i słowa, by fakty mówiły same za siebie. Cicho, niezauważalnie. Aby czytelnik sam doszedł do zrozumienia.

Co się z nim później stało? Podobno był biskupem najważniejszego po Rzymie miasta Imperium Rzymskiego – Aleksandrii w Egipcie. Tam miał zginąć śmiercią męczeńską, włóczony po ulicach miasta. On, ciągle na drugim planie, wtedy pokazany wszystkim.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..