Sakralizacja polityki

Myśl wyrachowana: Oddawana politykom cześć religijna łatwo zmienia się w czczą religijność.

Franciszek Kucharczak

|

16.05.2006 15:52 GN 20/2006

dodane 16.05.2006 15:52
0

Masoneria to tak tajna organizacja, że nawet ja, należąc do niej, o tym nie wiedziałem. Teraz się dowiaduję, bo informują mnie o tym różne pobożne osoby. A skąd one o tym wiedzą? A stąd, że podobno „broniłem Szczuki” i „znieważam Krajową Radę Radiofonii i Telewizji”. Jedna pani napisała nawet, że atakuję samego Stwórcę. Nie wiem, gdzie się w KRRiT ten stwórca znajduje, ale może chodzi o Tomasza Borysiuka – stwórcę słynnego programu, w którym dyspozycyjny wobec SLD redaktor Gembarowski rozdeptał Mariana Krzaklewskiego. Ale cicho sza! Przynależność do instytucji związanych z obecną władzą jest w świadomości wielu ludzi równoznaczna z kanonizacją, zaś ich krytyka – z potępieniem.

Niektórzy twierdzą nawet, że od pewnego czasu twarz Andrzeja Leppera zaczęła jaśnieć jak u jakiego świętego. To szczególny przypadek uświęcenia za pomocą kolejnej wolty politycznej. A z kolei taki Roman Giertych, choć dla narodowych katolików do niedawna ostoja polskości i katolicyzmu, nagle stoczył się w ich oczach w czeluść niewiary, między Żydy, masony, cyklisty i liberały. Ale co się stało? Giertych przestał chodzić do kościoła? Rozwiódł się? Szedł z Jarugą pod rękę na czele marszu gejów i lesbijek? Gorzej: On nie podziela poglądów politycznych PiS.

Coś takiego się stało, że świat wiary utożsamił się wielu rodakom z przynależnością partyjną. Tak jakby zajmujący się polityką katolik miał obowiązek należeć do PiS albo do partii go popierającej. Pamiętam zgorszony wzrok pobożnej pani, gdy powiedziałem jej o pewnej posłance, że jest bardzo religijna. – Taaak? Ale ona chyba jest z Platformy? – wycedziła. Pewnie uznała, że „do PiS-u chodzić trzeba, żeby dostać się do nieba”.

Otóż nie trzeba, bo katolicy mogą mieć skrajnie różne poglądy polityczne, byle nie wiązały się z popieraniem rzeczy z chrześcijaństwem sprzecznych – na przykład z aborcją. Niestety, dla części polskich katolików nie ma już czegoś takiego jak autonomia rzeczy świeckich. Jeśli w „Naszym Dzienniku” napiszą, że pogoda będzie dobra, to biada tym, którzy zmokną. Jeśli tamtejsi dziennikarze twierdzili, że Niemcy rozkupią polską ziemię, to rozkupują, i grzeszy ten, kto dopatrzeć się tego zjawiska nie może. Przecież jedyne prawdziwie katolickie i polskie media (w odróżnieniu od „katolewicowych” i „polskojęzycznych”) mylić się nie mogą.

Zbyt wiele przyjmuje się na wiarę. Ludzie wierzą, że liberał to skończone bydlę, choć pojęcia nie mają, czym jest liberalizm. Wystarczy im, że Ktoś wie za nich. Ludzie wierzą, że skoro jeden z dziennikarzy w Toruniu uznał, że Szczuka ciężko obraziła Madzię Buczek, to obraziła, choć nie wiedzą nawet, co powiedziała. Ale ja wolę wierzyć temu, co sam zobaczyłem w telewizji, niż zmanipulowanej relacji w gazecie. Wolę wytknąć Szczuce jej rzeczywiste przewiny, niż wykorzystywać wątpliwe okazje tylko po to, żeby jej przyłożyć.

No, niestety. Uczciwość i obowiązek mówienia prawdy obowiązują nie tylko wtedy, gdy się jest w opozycji.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..

Franciszek Kucharczak