Nowy numer 13/2024 Archiwum

Muchołapka

Myśl wyrachowana: Kto głosi, że „prędzej czy później wszyscy spotkamy się w łóżku” zapomina, że od łóżka o wiele pewniejsza jest trumna

Jeśli dziennikarze są czwartą władzą, to aktorzy piątą. Mają władzę większą niż politycy, bo o ile na tamtych ludzie głównie klną, tych z reguły kochają. Miliony bez mrugnięcia okiem powtarzają zachowanie i sposób myślenia swoich idoli. Niby ludzie wiedzą, że „to tylko film”, ale gdy spotkają proboszcza z telewizyjnej „Plebanii”, chcą się przed nim spowiadać, albo gorszą się, że ma żonę. Odtwórcy ról lekarzy z „Na dobre i na złe” muszą opędzać się na ulicy przed uskarżającymi się na kamienie nerkowe i bóle w klatce piersiowej. Na szczęście serialowy ksiądz w rzeczywistości nie wysłuchuje cudzych grzechów, a filmowi lekarze naprawdę nie biorą się za operowanie.

Są jednak wyjątki. Oto Anna Mucha, gwiazda telenoweli „M jak miłość”, korzysta ze swojej popularności, bo – jak powiedziała w wywiadzie dla czasopisma „Viva!” – ma „poczucie odpowiedzialności”. A skąd ono? Ano, ze świadomości, że ma duży wpływ na kształtowanie poglądów milionów Polaków, zwłaszcza młodego pokolenia. „To dlatego dałam się sfotografować z plasterkiem antykoncepcyjnym na ramieniu” – rzekła.
Pani Anna uznała widać, że skoro jest znana z powodu roli aktorskiej, to tym samym jej pomysły na życie są godne polecenia i rozpowszechnienia. Z wywiadu dowiadujemy się zatem, że człowiek odpowiedzialny żąda od swoich „partnerów” wyników testu na HIV. Ona tak robi.

„I Kubę też prosiłaś?” – pyta dziennikarka, nawiązując do aktualnego związku aktorki z Kubą Wojewódzkim. „Uprzednio pokazując swoje wyniki. Nie bądźmy hipokrytami i nie udawajmy, że mieliśmy w życiu jednego partnera” – odpowiada godnie Mucha. No właśnie, drodzy panowie! Nie udawajmy, że nie jesteśmy dziwkarzami. Nie udawajcie, drogie panie, żeście z mężów nie zrobiły wielokrotnych rogaczy. Takie jest życie!

Zapewne życie niektórych ludzi takie jest, ale mimo wysiłków propagandowych „świata postępu”, chyba jednak nie życie wszystkich. Bo, choć pani Annie pewnie trudno w to uwierzyć, są jeszcze pełnosprawni ludzie, którzy żyją w czystości (fe, co za słowo), a mimo to nie są hipokrytami. Nie wszyscy jeszcze podzielają pogląd, że bezustanna gotowość na seks z dowolnie wybranym partnerem to konieczny symbol nowoczesności.

Tymczasem to właśnie wydaje się przebijać z wypowiedzi i zachowania Anny Muchy – trzeba być na czasie. To zaś znaczy, że należy używać, ile się da, byle bez konsekwencji. Dlatego pewnie na pytanie: „Co jeszcze oprócz czekolady zostawiasz sobie na deser?”, aktorka odpowiada: „Dziecko. Dzieci szybko jełczeją. Tracą smak, zwłaszcza o piątej nad ranem”. Czy to jest pomysł na życie? Może tak. Może nawet przyjemne, tak jak przyjemne może być przejadanie przez rolnika zapasów przeznaczonych na zasiew. Ale kiedy się już wszystko zje, nawet deser, człowiek w końcu zgłodnieje. I co wtedy?

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy