Rachunek sumienia jako wprowadzenie w Wielki Post to pomysł bardzo dobry. Zwróciłbym uwagę na to, żeby z tego rachunku sumienia wypływały jakieś konkretne postanowienia: np. nie będę chodził do supermarketu w niedzielę.
To oczywiście powinno być aktualne nie tylko w Wielkim Poście, ale to jest przynajmniej jakiś początek zmiany. Kiedyś w parafii zrobiliśmy coś takiego.
Przygotowaliśmy małe kamyczki, które parafianie mogli zabrać ze sobą w Środę Popielcową. To miał być symbol tego grzechu, który ci najbardziej ciąży, z którym chcesz się zmagać w Wielkim Poście, np. alkohol, lenistwo.
Chodziło o to, żeby ten kamyczek uwierał ludzi. Zachęcaliśmy, by go nosić w kieszeni czy w portfelu, on miał przypominać o pracy nad sobą. Jeśli na przykład postanowiłeś, że nie będziesz się kłócił z żoną, to za każdym razem ten kamyk w kieszeni o tym przypominał.
Prosiliśmy, by ludzie przynosili potem te kamyki w Wielkim Tygodniu i składali pod krzyżem. Człowiek dziś potrzebuje konkretu. Przerabiałem to ze studentami w górach podczas rekolekcji.
Podczas Drogi Krzyżowej kazałem im brać ze sobą kamienie. Okazywało się, że to prowadziło do głębokich przeżyć religijnych. Odbiór tej naszej akcji z kamyczkami był bardzo dobry.
Nie wydaje mi się, żeby to był pomysł dobry dla dzieci. Okazuje się, że nam, dorosłym, też potrzeba pewnych namacalnych znaków, które przypominają, co jest ważne.