Skończył się komunizm - 1989

Sejm kontraktowy. Straszliwy szok przeżyli tamtego 4 czerwca komuniści z ekipy generała Jaruzelskiego. Niby wiedzieli, że trzymają się u władzy tylko dzięki karabinom bratniej Armii Radzieckiej. Ale że Polacy tak masowo widzą w nich zdrajców?

oprac. Przemysław Kucharczak

|

02.10.2007 11:55 GN 39/2007

dodane 02.10.2007 11:55

Niektórzy partyjni aparatczycy martwili się nawet przed wyborami, jak zareaguje „Zachód”, jeśli „Solidarność” nie zdobędzie ani jednego mandatu... Pocieszali się, że kilka mandatów „S” na pewno uzyska.
W końcu nadszedł jednak 4 czerwca 1989 roku i Polacy ruszyli do lokali wyborczych. Rezultat? Komitet Obywatelski „Solidarność” już w pierwszej turze zdobył 160 mandatów na 161, które były do wzięcia w Sejmie. A ten ostatni mandat z wolnej części wyborów zresztą też wziął Komitet Obywatelski, tyle że w drugiej turze. Byłaby to dla komunistów klęska druzgocząca, gdyby nie to, że te wybory były tylko… częściowo wolne. Wcześniej, podczas rozmów Okrągłego Stołu, komuniści zagwarantowali sobie aż 65 procent mandatów w Sejmie. Wolne wybory toczyły się więc tylko o pozostałe 35 procent. Całkiem wolne miały być za to wybory do Senatu. Komitet Obywatelski był nazywany „drużyną Lecha” – bo prawie wszyscy kandydaci zrobili sobie zdjęcia z Wałęsą. Trafiły one na ich plakaty wyborcze.

W Senacie drużyna Lecha zdobyła aż 99 miejsc na sto możliwych. Ostatniego, setnego fotela senatorskiego też zresztą nie udało się zająć komunistom. Zdobył go w drugiej turze niezależny kandydat Henryk Stokłosa z Piły, bardzo bogaty przedsiębiorca z branży mięsnej. Wygrał całkiem dosłownie dzięki kiełbasie wyborczej: organizował wielkie festyny, na których częstował ludzi kiełbaskami. Po Polsce krążyły później żarty, że obrady Senatu to „spotkanie Komitetu Obywatelskiego »Solidarność« z niezależnym senatorem Stokłosą”. Stokłosa zresztą był później wybierany też w kolejnych kadencjach, choć niczym się w Senacie nie wyróżniał. Dzisiaj kryje się za granicą, bo policja podejrzewa go o udział w aferze korupcyjnej.

Nowy parlament wybrał na prezydenta generała Wojciecha Jaruzelskiego. Ale wkrótce Adam Michnik rzucił hasło: „wasz prezydent, nasz premier!”. 19 sierpnia pierwszym niekomunistycznym premierem został Tadeusz Mazowiecki. A koalicję z „drużyną Lecha” zawarli w Sejmie dotychczasowi wiernopoddańczy sojusznicy komunistów: Stronnictwo Demokratyczne i Zjednoczone Stronnictwo Ludowe.

Niektórzy jeszcze pamiętają, jak w telewizji w programie na żywo aktorka Joanna Szczepkowska niespodziewanie powiedziała: „Proszę państwa, 4 czerwca 1989 roku skończył się w Polsce komunizm”. Po czym posłała do kamery promienny uśmiech. I rzeczywiście, komunizm już się łamał. Jesienią wolność odzyskały Czechosłowacja i Węgry, później upadł mur berliński. Mimo to polscy komuniści urządzili się dosyć dobrze – w przeciwieństwie do komunistów z Czech i Wschodnich Niemiec. W styczniu 1990 roku Polska Zjednoczona Partia Robotnicza rozwiązała się, a jej członkowie założyli Socjaldemokrację Rzeczpospolitej Polskiej (SdRP). Zdobyli tak solidne zaplecze w biznesie, że ich wpływ na politykę miał nadal trwać.

Frekwencja: 62%

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..