Nowy numer 13/2024 Archiwum

Zaklęty krąg statystyk

Niedawny sondaż CBOS pokazał, że 95 proc. Polaków to katolicy. Dlaczego nie widać tego w dyskusjach o in vitro i eutanazji?

Od dwudziestu lat wynik się nie zmienia. Wciąż przytłaczająca większość Polaków składa przed ankieterami deklaracje przynależności do Kościoła katolickiego. W sensie formalnym mówią prawdę – spełniają podstawowy warunek – są ochrzczeni w Kościele katolickim. A jednak nie tylko śledząc publiczne debaty w tzw. gorących kwestiach, w których wyznawana wiara powinna wpływać na prezentowane poglądy, ale również przyglądając się codziennej praktyce życia, można odnieść wrażenie, że katolicy w naszym kraju to zdecydowana mniejszość. Nie rokuje to dobrze na przyszłość.

Kościół w defensywie
Kościół katolicki w Polsce znalazł się w defensywie. Zwłaszcza w mediach pojawia się wyłącznie jako instytucja przypierana do muru, zmuszana do odpowiadania na zarzuty i tłumaczenia się z rozmaitych rzeczy. Nie jest w stanie przebić się z jakimkolwiek przekazem pozytywnym (ostatnim zapadającym w świadomość społeczną pozytywnym przekazem Kościoła w Polsce było Święto Dziękczynienia z czerwca ubiegłego roku), nie wspominając już o skutecznym oddziaływaniu przez środki przekazu nawet nie na system wartości czytelników, widzów i słuchaczy, ale na ich opinie w konkretnych sprawach. Zapędzany nieustannie do narożnika Kościół katolicki w Polsce, bardziej nastawia się na rozwiązywanie kolejnych sytuacji kryzysowych niż na to, co jest jego misją – głoszenie Ewangelii. Tego braku nie są w stanie nadrobić podejmowane przez niektóre środowiska akcje radykalnego podkreślania swojego sprzeciwu wobec „wszechogarniającej” akatolickiej retoryki i praktyki społecznej.

Bez elit
Wyświetlany właśnie w kinach film „Popiełuszko” w sposób drastyczny, chociaż pewnie niezamierzony, zwraca uwagę, że flirt polskich elit intelektualnych z Kościołem katolickim był chwilowy i koniunkturalny. Dzisiaj Kościół w naszym kraju pozostał praktycznie bez elit. Widać to w mediach. Poza kilkoma „dyżurnymi” katolikami, praktycznie nie ma ludzi, którzy idąc do studia telewizyjnego, by dyskutować o jakiejś ważnej, nieraz i fundamentalnej kwestii, zdecydowaliby się powiedzieć: „jestem katolikiem, dlatego moje stanowisko jest takie i takie”. Tymczasem uczestników społecznych i medialnych debat, którzy bardzo mocno podkreślają swój ateizm albo przynajmniej dystans do nauczania Kościoła, jest mnóstwo. Nie zastąpią ich pojawiający się z rzadka na forum publicznym duchowni, których głos jest traktowany jako oficjalne stanowisko reprezentanta instytucji, a nie jako wypowiedź wynikająca z osobistego przekonania i poglądów.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy