Nowy numer 13/2024 Archiwum

Rzeczpospolita filantropów

Wbrew temu, co wmawiają nam zwolennicy Polski solidarnej, nasz kraj wspiera ubogich, a nawet tych, co tylko ubogich udają, aż nadto hojnie. Trudno w to uwierzyć, ale na pomoc społeczną Polska wydaje więcej niż dużo od niej bogatsze kraje świata!

Pomoc społeczna kosztuje Polskę ponad 70 miliardów złotych rocznie, czyli 21,6 proc. PKB. Dla porównania zamożna Irlandia przeznacza na „socjal” 16,5 proc. PKB, Hiszpania – 19,7, Słowacja, Czechy i Węgry, nie mówiąc o republikach nadbałtyckich – niewiele ponad 13 proc. PKB. Belgia, Austria i Niemcy wydają na pomoc społeczną około 20 proc. PKB, Australia – 8 proc., a bogate Stany Zjednoczone i Kanada – nieco ponad 12 proc.

Hojny jak Polak
Te dane dowodzą niezbicie, że Polska wcale nie traktuje mało zamożnych obywateli per noga, a przeciwnie – jest jednym z bardziej wrażliwych społecznie państw na świecie. Niejeden czytelnik zapyta w tym miejscu: „Gdzie w takim razie podziewają się te pieniądze?”.

Wszyscy bowiem na co dzień doświadczamy czegoś wręcz przeciwnego, niż dowodzą owe statystyki. Państwo wcale nas nie rozpieszcza, a przeciwnie, łupi, ile wlezie – nakładając coraz to wyższe podatki, traktuje pogardliwie – koncesjonując kilkaset rodzajów działalności gospodarczej i lekceważąco – notorycznie nie spełniając obietnic, składanych ustami coraz to nowych polityków.

Kolejne rządy tłumaczą podatnikom, że trzeba rozrzucać ich pieniądze na prawo i lewo, po to, by pomóc biednym. Równocześnie media niemal codziennie bombardują Polaków sugestywnymi obrazkami z życia: w wiadomościach bezrobotne matki, które nie mają pieniędzy na wyżywienie dziecka, przeplatają się z obrazkami zdesperowanych rodziców chorego dziecka, któremu pieniędzy na leczenie odmawia NFZ.

Co rusz pojawiają się raporty i alarmujące doniesienia, że coraz więcej Polaków żyje w nędzy, czyli za mniej niż 7–10 zł dziennie. Żeby nie szukać daleko – na początku listopada jeden z czołowych portali internetowych doniósł w tonie sensacji, że aż sześć polskich województw zaliczono do najbiedniejszych regionów UE. Użalił się też przy okazji nad losem biednych dzieci, którym rodzice nie są w stanie zapewnić drugiego śniadania. Efekt: statystyczny Polak jest coraz bardziej przerażony krajem, w którym przyszło mu żyć. Rozmaite badania pokazują, że nie lubimy swojego państwa, a i sami o sobie myślimy jak najgorzej. I słusznie.

Jesteśmy biedni na własne życzenie i na własne życzenie pogrążać się będziemy w coraz większej nędzy. Bo trzeba sobie uczciwie powiedzieć, że za marnowanie pieniędzy podatników przeznaczonych na pomoc socjalną politycy odpowiadają tylko pośrednio. Bezpośrednio odpowiadamy my – Polacy. I dopóki przy urnach wyborczych będziemy oddawać swój głos na populistów, a nie wykształconych, rozsądnych ludzi, którzy potrafią dodać dwa do dwóch – możemy mieć pretensje wyłącznie do siebie.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy