Nowy wspaniały rok

Wyobraźmy sobie, że za X lat nowy postępowy minister edukacji wprowadza do szkół przedmiot „Teraźniejszość w literaturze”. W rezultacie młodzież obowiązkowo czyta lekturę, której bohater odwiedza „Ośrodek Rozrodu i Warunkowania w Londynie Centralnym”.

Jacek Wojtysiak

|

03.09.2022 09:56 GOSC.PL

dodane 03.09.2022 09:56

Co się odbywa w Ośrodku? Hodowla ludzi. Jak? Otóż pojemnik z kobiecymi komórkami jajowymi „zostaje zanurzony w ciepłym roztworze ze swobodnie pływającymi plemnikami”; „po dziesięciu minutach zbiornik zostaje wyjęty z płynu, a jego zawartość ponownie przebadana”;  „w przypadku, gdy któreś z jaj pozostało nie zapłodnione, zanurza się je ponownie, a potem w razie potrzeby raz jeszcze”; następnie „zapłodnione jaja wracają do inkubatorów”, gdzie „pozostają aż do zakończenia butlacji”. Później następuje pączkowanie, selekcja wybranych typów, standaryzacja oraz warunkowanie embrionów, czyli poddawanie ich różnym czynnikom fizycznym i chemicznym. Pomijam bardziej drastyczne szczegóły. Aż chce się zapytać: „kto będzie kochał wyprodukowane w ten sposób dzieci?” Powieść sugeruje, że nikt.  

Kwestię, w jakim stopniu opis literacki przypomina rzeczywistość (obecną teraz lub za X lat w różnych rejonach świata), pozostawiam specjalistom. W każdym razie jeden z amerykańskich internautów stwierdził, że cytowana lektura powinna przejść z działu fikcji do działu literatury dokumentalnej. Inny z kolei wyraził radosne zdziwienie, że internetowy algorytm okazał życzliwość tej książce, nie usuwając jej z sieci.

Niestety, polski algorytm polityczny wykazał się radykalną nieżyczliwością wobec kilku zdań podręcznika, które w sposób o wiele bardziej delikatny opisały to samo. Jeśli wielkiego (choć kontrowersyjnego) polskiego Historyka można oskarżać o pogardę wobec ludzi, to tym bardziej należałoby tak uczynić wobec wielkiego (choć jeszcze wyraźniej kontrowersyjnego) angielskiego Pisarza, Narkomana i Dystopisty. Pomijam dane tego ostatniego, by nie narażać go na pośmiertne procesy.

Pojawia się pytanie: po co wysiłek politycznych pijarowców, którzy tytaniczną pracą interpretacyjną nad tymi kilkoma zdaniami postanowili zepsuć nam wakacje? Przecież prawdopodobnie nie chodzi o sam podręcznik, z którym można w wielu miejscach dyskutować i który – jak znam szkołę – będzie w niej czytany co najwyżej piąte przez dziesiąte. Nasuwają się dwie hipotezy.  

Pierwsza mówi, że walka musi trwać nawet w wakacje. Musimy się słownie bić zawsze i wszędzie: w górach, nad jeziorem, w pociągu, u cioci na imieninach. Musimy się ćwiczyć w walce, by nie wyjść z wprawy. I nie chodzi tylko o ciosy w bojowników z pierwszej linii frontu. (Oni są do nich zbyt przyzwyczajeni, by je odczuć). Trzeba też dołożyć staruszkowi, który już dawno wyszedł z polityki, siedzi w książkach i jest przerażony nowym wspaniałym światem. Trzeba dołożyć każdemu. Bijmy się wzajemnie!

Druga hipoteza głosi, że nowy wspaniały świat trzeba realizować już. Żadnych dyskusji. Kto, choćby aluzyjnie, napomknie coś krytycznego o laboratoryjnej reprodukcji, powinien być publicznie osądzony. Kto pyta o los zamrożonych embrionów, powinien otrzymać mandat. Kto się zastanawia nad tym, czy rozwiązując jedne ludzkie dramaty, nie otwieramy drogi dla jeszcze większych, powinien zostać wyciszony. Kto ma wątpliwości co do tego, czy człowiek ma prawo do życia dopiero po dwunastym tygodniu od poczęcia, powinien być usunięty z postępowych list wyborczych. Nowej wspaniałej moralności się nie dyskutuje. Nową wspaniałą moralność się wdraża. Jej przeciwnicy nienawidzą ludzi. Nie ma więc czasu na rozważania. Niech żyje „Wspólność, Identyczność, Stabilność”.

Nie wiem, która hipoteza jest prawdziwa. Jedno jest pewne i straszne: przed nami nowy wspaniały rok nauki, pracy i kampanii wyborczej.

1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..