Nowy numer 17/2024 Archiwum

Tragedia w Moskwie

Moskwa. 29 marca w wyniku terrorystycznych zamachów na dwóch stacjach metra zginęło co najmniej 38 osób, a ponad 70 zostało rannych.

Ofiar będzie więcej, gdyż stan wielu poszkodowanych jest krytyczny. Pierwsza eksplozja nastąpiła o godz. 7.56 czasu moskiewskiego na stacji Łubianka, w samym sercu stolicy Rosji, niecały kilometr od placu Czerwonego i Kremla. Kilkadziesiąt minut później, o godz. 8.39 doszło do drugiego wybuchu: na stacji Park Kultury, także w centrum Moskwy. Miejsca ataków nie były przypadkowe. Przy stacji Łubianka znajdują się siedziby różnych instytucji, m.in. Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB). Także przy stacji Park Kultury usytuowanych jest kilka ważnych urzędów. Później na tej stacji znaleziono jeszcze jeden ładunek wybuchowy, który nie eksplodował.

Kobiecy dżihad
Według FSB, bomby zdetonowały dwie kobiety. W obu przypadkach we wrakach wagonów znaleziono fragmenty kobiecych ciał z obrażeniami świadczącymi o tym, że zabite miały na sobie materiały wybuchowe. FSB podała, że w zamachach wykorzystano heksogen, jeden z najsilniejszych materiałów wybuchowych. W każdym z dwu wypadków dla spotęgowania siły rażenia użyto śrub, zakrętek i innych metalowych elementów. Dotąd nikt nie przyznał się do przeprowadzenia ataków, ale w pierwszych komentarzach mówi się wyłącznie o odpowiedzialności skrajnych środowisk islamskich, związanych z Północnym Kaukazem. Stamtąd miały pochodzić samobójczynie. Są to najczęściej krewne ofiar wojny w Czeczenii, kobiety, które straciły mężów, braci, a nierzadko same były ofiarami różnych represji. Islamscy terroryści wykorzystywali kobiety samobójczynie już w trakcie poprzednich ataków w Moskwie, m.in. w metrze, gdzie w ciągu ostatniej dekady miało miejsce kilka krwawych zamachów. Do największego doszło 6 lutego 2004 roku – zginęło wtedy 41 osób, a ponad 100 zostało rannych.

Konsekwencje polityczne
Ważne jest pytanie, jakie mogą być polityczne konsekwencje zamachów. Z pierwszych reakcji rosyjskich przywódców wynika jasno, że odpowiedzią będzie wzrost represyjnej polityki państwa. Walka z terroryzmem była głównym hasłem Władimira Putina, gdy przed laty obejmował najważniejszy urząd w państwie. Za cenę wielkich ofiar wygrał wojnę w Czeczenii, ale terroryzmu nie poskromił. Polityka przykręcania śruby społeczeństwu nie okazała się skuteczna. Dzisiaj, jak w czasach stalinowskich, nie można deportować wszystkich Czeczenów bądź Inguszy na Syberię czy do Kazachstanu. Nie udało się ich nawet usunąć z Moskwy, gdzie są nadal wpływową grupą. Rosja stoi przed koniecznością przeprowadzenia poważnych reform politycznych, o których od pewnego czasu wspominał prezydent Miedwiediew. To jedyna droga, aby rozładować napięcie w kraju i szukać rozwiązania konfliktu na Północnym Kaukazie, który napędza desperatów do obozu islamskich fundamentalistów. Po ostatnich zamach o takie rozwiązanie będzie znacznie trudniej. Na to z pewnością liczyli ci, którzy wysłali młode kobiety obwieszone śmiercionośnym ładunkiem do zatłoczonego moskiewskiego metra.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy