Kiedy pociąg z Norymbergi wiózł do Krakowa ołtarz Wita Stwosza, wraz z innymi zrabowanymi w czasie wojny dziełami sztuki, na stacjach gromadziły się komitety powitalne i wiwatowały tłumy. Nikt wtedy nie przypuszczał, że na powrót ołtarza do kościoła Mariackiego przyjdzie czekać kolejnych 11 lat.
Wojna dopiero wisiała w powietrzu, a krakowscy historycy sztuki, wraz z urzędnikami warszawskimi, już myśleli o tym, jak ocalić ołtarz i inne dzieła przed grabieżą. Jednym z najgorętszych orędowników ukrycia najcenniejszych eksponatów był dr Karol Estreicher. W sierpniu i wrześniu 1939 roku zorganizowano ewakuację figur z ołtarza Wita Stwosza barkami do Sandomierza.
Udało się je ukryć w tamtejszej katedrze – nie na długo jednak. Wkrótce znalazł się zdrajca, który odkrył przed Niemcami miejsce przechowywania rzeźb. 7 października 1939 roku oddział SS prof. Paulsena przewiózł samochodami do Berlina 30 pak z figurami. Akcja została objęta ścisłą tajemnicą. Najpierw schowano figury w skarbcu Banku Rzeszy, później trafiły do rodzinnej miejscowości rzeźbiarza, Norymbergi, i tam spoczywały w schronie zbudowanym u podnóża zamku.
Ale to nie wszystko. Niemcy postanowili rozmontować także szafę ołtarzową w kościele Mariackim. W marcu 1940 roku przyjechała do Krakowa ekipa niemieckich historyków sztuki i cieśli. Nocami, podczas godziny policyjnej, rozpiłowywali nienaruszoną od XV wieku szafę na części. Niemcy obeszli się z nią brutalnie. Ta kradzież była szokiem dla mieszkańców Krakowa.
Historyk sztuki na tropie
Karol Estreicher był już wtedy w Londynie i tam, w rządowym Biurze Prac Kongresowych, zajmował się dokumentowaniem polskich strat kulturalnych. We wrześniu 1940 roku udał się do Berna, by u szwajcarskich antykwariuszy zasięgnąć języka na temat losów zrabowanego dzieła. Okazało się, że jeden z antykwariuszy, utrzymujący kontakty zawodowe z III Rzeszą, wiedział o miejscu przechowywania figur. Potwierdziły się przypuszczenia krakowskich specjalistów, którzy zauważyli, że szafę wywoziła norymberska firma spedycyjna.
Polski rząd w Londynie utrzymywał jednak wiedzę o tym fakcie w tajemnicy, by nie spłoszyć Niemców. Londyńskie radio celowo podawało, że ołtarz ukryto w Berlinie. W 1942 roku Karol Estreicher został oddelegowany do Stanów Zjednoczonych, gdzie wszedł w skład komisji rządowej do spraw rewindykacji. Dwa lata później wziął udział w powołaniu kolejnej, tym razem międzynarodowej komisji Vauchera. Jej zadaniem było przygotowanie regulacji prawnych i zorganizowanie restytucji dzieł sztuki po klęsce Niemiec.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
Kierownik działu „Kultura”
Doktor nauk humanistycznych w zakresie literaturoznawstwa. Przez cztery lata pracował jako nauczyciel języka polskiego, w „Gościu” jest od 2004 roku. Poeta, autor pięciu tomów wierszy. Dwa ostatnie były nominowane do Orfeusza – Nagrody Poetyckiej im. K.I. Gałczyńskiego, a „Jak daleko” został dodatkowo uhonorowany Orfeuszem Czytelników. Laureat Nagrody Fundacji im. ks. Janusza St. Pasierba, stypendysta Fundacji Grazella im. Anny Siemieńskiej. Tłumaczony na język hiszpański, francuski, serbski, chorwacki, czarnogórski, czeski i słoweński. W latach 2008-2016 prowadził dział poetycki w magazynie „44/ Czterdzieści i Cztery”. Wraz z zespołem Dobre Ludzie nagrał płyty: Łagodne przejście (2015) i Dalej (2019). Jest też pomysłodawcą i współautorem zbioru reportaży z Ameryki Południowej „Kościół na końcu świata” oraz autorem wywiadu rzeki z Natalią Niemen „Niebo będzie później”. Jego wiersze i teksty śpiewają m.in. Natalia Niemen i Stanisław Soyka.
Kontakt:
szymon.babuchowski@gosc.pl
Więcej artykułów Szymona Babuchowskiego