W takich sprawach jak sprawiedliwość czy godność człowieka nie zawiera się kompromisów
Wdzięczność Bogu i ludziom za doznane dobro nie należy u nas – jak mi się zdaje – do cnót powszechnie praktykowanych. Dlatego pragnę, korzystając ze zwyczajowych uprawnień felietonisty, dać jej wyraz z ważnej dla mnie okazji. 19 lutego obchodziłem w gronie wielu wspaniałych ludzi 85-lecie mych urodzin. To okazja do szerszej i głębszej refleksji, której będę próbował dać wyraz w obszerniejszej formie w mych książkach, bo jest to naturalna forma wyrażania myśli i uczuć dla człowieka pióra, którym jestem od 65 lat (debiutowałem w tajnej prasie katolickiej w okupowanej Warszawie w 1942 roku…). Ale z potrzeby serca chcę zaraz dać wyraz mojej wdzięczności – przynajmniej pars pro toto – niektórym osobistościom i osobom, które okazały mi swą wielką życzliwość.
Historia prześladowanego
Zaczynam od Ojca Świętego. Benedykt XVI poinformowany o mych urodzinach zechciał napisać: „Panu Profesorowi Władysławowi Bartoszewskiemu z okazji 85. rocznicy urodzin życzę obfitości łask Bożych i z serca błogosławię. Benedictus XVI PP. Watykan, 5 lutego 2007 r.”.
Wdzięczny jestem niezmiernie polskim i niemieckim arcybiskupom i kardynałom, którzy odnieśli się do mnie z tej samej okazji, wspierając mnie modlitwą i dobrymi słowami. Przykładowo zacytuję tutaj jednego z nich, arcybiskupa Moguncji, kardynała Karla Lehmanna, przewodniczącego Konferencji Episkopatu Niemiec. Napisał: „»Każdy z nas zbiera w życiu inne doświadczenia, zależy to od wielu czynników. Ja zdecydowałem się iść drogą, która komuś może się wydać niezwyczajna. Ale nie jestem z tego powodu jakimś bohaterem. Po prostu miałem możliwość zebrania rozmaitych doświadczeń w sytuacjach ekstremalnych i te doświadczenia chciałbym przekazać dalej«.
Tak Władysław Bartoszewski mówił kiedyś o swoim życiu. (...) Historia jego życia to historia człowieka co chwila prześladowanego, który jednak – Bogu dzięki – miał szczęście i wyszedł z tego cało. Ale też właśnie dlatego nigdy nie zapomniał, jak wielu innych straciło życie, jak wielu zostało okrutnie zamordowanych, zamęczonych na śmierć. I wie on także, jak »niesłychanie wysokie ryzyko podejmowali ci, którzy decydowali się udzielać pomocy« potrzebującym. (...) Co dało temu człowiekowi tak wielkie, niewyczerpane wręcz siły w stawianiu oporu złu?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Władysław Bartoszewski, historyk, były minister spraw zagranicznych