Nowy numer 13/2024 Archiwum

Zimno

Coraz częściej słychać głos zlodowaciałych kobiet, żyjących w świecie bez wyższych uczuć

Biedni są ludzie, którzy nie wiedzą, co to jest miłość. Skąd się bierze ten ich mankament? W każdym poszczególnym przypadku zapewne z innych przyczyn rodzinnych lub z różnych wyborów życiowych. Człowiek taki patrzy na świat z perspektywy korzyści, sukcesu, a przede wszystkim własnego ego. Nie rozumie, że drugi człowiek – czy to mały, czy duży, czy piękny i młody, czy stary i chory, urodzony czy dopiero poczęty w łonie matki – to odrębny świat, to autonomiczna osoba o własnych pragnieniach i dążeniach oraz niezbywalnej godności, niezależnej od płci, wieku, poglądów, stanu zdrowia, to wreszcie na poziomie zupełnie podstawowym – indywidualny kod genetyczny, i to od momentu poczęcia.

Dezorientujący chłód
Kiedy spotykam się z osobą nierozumiejącą miłości, czuję się zdezorientowany. Jak można takiej osobie to wszystko wytłumaczyć? Jak można przekonać, że prawdziwe człowieczeństwo zaczyna się tam, gdzie widzi się godność drugiego człowieka w przenikliwym świetle unikatowości jego istnienia, a nie w związku z jego lub jej pozycją, urodą, bogactwem, sławą, zdrowiem, popularnością, przydatnością czy innymi drugorzędnymi przymiotami?

Szczególnie dezorientuje tego rodzaju postawa u kobiet, które na ogół cechuje specyficzna empatia związana z możliwością macierzyństwa, a także specjalna intuicja, wrażliwość czy uczuciowość. A tu masz – istota, od której spodziewałby się człowiek kobiecej empatii, owego intuicyjnego czucia drugiego człowieka, żeby nie powiedzieć kobiecego ciepła, taka istota z zimną bezwzględnością tłumaczy, że kobiecość to tylko rola społeczna, że kobiety i mężczyźni są równi w pracy i zabawie, że niczym się nie wyróżniają, że spełniają się w ten sam sposób oraz że kochając, zaspokajają jedynie potrzeby seksualne. Choć w życiu codziennym najczęściej spotyka się niewiasty o typowych dla nich cechach, w mediach coraz częściej słyszy się głos owych zlodowaciałych kobiet, żyjących w świecie bez wyższych uczuć, wmawiających innym kobietom poczucie krzywdy i odbierających im ich naturę.

Nie personifikowałbym tego rodzaju postawy, gdyby nie fakt, że pani Magdalena Środa pełni funkcje publiczne – jest ministrem i wykładowcą akademickim – a także, że głosi takie poglądy wszem i wobec. W wywiadzie dla „Wysokich Obcasów” pani Środa gani „fanatycznych obrońców życia poczętego”, używających określenia „dziecko nienarodzone” zamiast preferowanego przez nią „neutralnego” terminu „płód” lub „embrion”. Oczywiście jeśli ktoś patrzy na ciało jak na przedmiot służący do zaspokajania potrzeb, to także na rozwijające się w nim nowe życie będzie patrzeć jak na obojętny uczuciowo „embrion”. Ciarki przechodzą od tego zimna.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy