Siedmiolatka dorośnie…

Czy istnieje syndrom postaborcyjny? Co to jest syndrom ocaleńca? Dlaczego młodzi są niewierni… własnym dzieciom? Wyjaśnia Agata Rusak, psycholog, która pomaga osobom po aborcji.

Agata Puścikowska

|

31.10.2007 11:26 GN 44/2007

dodane 31.10.2007 11:26

Agata Puścikowska: Często się słyszy: „dziewczyny dokonują aborcji z niewiedzy”. Rozmawiałam z wieloma dziewczynami „po”... Znały wymiary, wiedziały, kiedy zaczyna bić serce... Przed zabiegiem widziały dziecko na usg. Dlaczego to zrobiły?
Agata Rusak: – Ich decyzja nie wynikała z braku wiedzy, ale z niezrozumienia, kim jest człowiek – bliski człowiek. Coraz więcej młodych ludzi przeżywa zaburzenia więzi. Można chyba mówić o pokoleniu gasnącego zaufania. Nawet w relacjach przyjacielskich, jedną nogą są blisko, drugą – daleko. Młodzi boją się skrzywdzenia, odrzucenia. Dlatego wierność to dla nich abstrakcja. Co ważne: tej nieufności i lęku niejednokrotnie nauczyli ich rodzice, bo gdzieś zaginęła więź rodzic–dziecko. Dziecko jest więc samo i samotne. Jeśli dziewczyna z trudem buduje więzi z innymi ludźmi, to boi się i nie umie (więc w efekcie nie chce) budować więzi z rozwijającym się w niej dzieckiem. Skoro nie ma stałego oparcia w świecie, bo „dziś ten, jutro tamten”, to trudno jej przyjąć wiernie, ale np. samotnie, odpowiedzialność za poczętego człowieka. To dopuszcza i aborcje, i łatwe zdrady, i zmiany partnerów. Potem pojawia się rodzaj „zahartowania” – „z tym byłam 2 miesiące, z tym 6, z tym 8”. Błędne koło.

To chyba normalne? W wieku kilkunastu lat człowiek często się zakochuje.
– Owszem, ale chodzi tu o związki „na wyłączność”. Kiedyś współżycie przed ślubem nie było tak powszechne. W tej chwili relacje bywają na „full”, a jednocześnie cały czas, gdzieś w tle, istnieje świadomość, że i ta relacja może się skończyć. Więcej: pewnie się skończy. Coś, co jest „na zawsze”, staje się fikcją. Poczęte „na zawsze” dziecko to niewyobrażalna rzeczywistość, w której większość ważnych spraw szybko i łatwo się kończy.

No dobrze, ale jeśli więzi młodych ludzi są płytsze, to może rzeczywiście, jak twierdzi środowisko pro-choice, syndrom postaborcyjny jest wymysłem?
– Syndrom postaborcyjny istnieje, cierpi z jego powodu wiele osób i w różnym czasie od aborcji. Najczęściej widoczne są dwa objawy: problemy z głęboką akceptacją swojego życia oraz gorsze relacje z partnerem i żyjącymi dziećmi. Podam przykład. Na rekolekcje dla osób z doświadczeniem aborcji, które współprowadzę, przyjechało młode małżeństwo. Wierzące i praktykujące... Obydwoje dokonali aborcji farmakologicznej. Ona była na ostatnim roku studiów, on był za słaby, żeby się jej przeciwstawić. Po aborcji znienawidzili się. Każde z nich przeżyło też pogardę do siebie samego. Małżeństwo wisiało na włosku.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..