Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Chorzy na smutek

Depresja to nie takie sobie smuteczki – to długotrwała śmiertelna choroba. Leczenie jej ziółkami, akupunkturą czy reklamowanymi w telewizji lekami to jakby chorego na raka leczyć sokiem z marchwi.

To nie do opisania cierpienie wewnątrz, w człowieku – mówi jeden z pacjentów, leczący się na depresję od ponad dwudziestu lat. Człowiek boi się wszystkiego: życia, kłopotów, codziennych zajęć… Z lękiem się budzi i idzie spać. I czuje, że coś z nim jest nie tak. Albo wręcz przeciwnie – mówi: mam wspaniałego męża, kochane dzieci, dobrą pracę, więc dlaczego jestem ciągle smutna i zmęczona?

Depresja niejedno ma imię
Z „Zielonej Księgi”, przygotowanej w ubiegłym roku przez Radę Europy, wynika, że co trzeci Europejczyk ma problemy ze zdrowiem psychicznym. Najczęstszą chorobą psychiczną jest depresja – ona też jest czwartym najpoważniejszym problemem zdrowotnym na świecie. Rocznie choruje na nią od 6 do 12 proc. dorosłych, i ten odsetek ciągle rośnie. Światowa Organizacja Zdrowia szacuje, że do 2020 r. depresja wysunie się na drugie miejsce chorób trapiących ludzkość.

– Depresja objawia się nie tylko smutkiem, ale też lękiem, napadami paniki oraz zespołem stresu pourazowego, powstałego w wyniku traumatycznych wydarzeń – tłumaczy prof. Aleksander Araszkiewicz, kierownik katedry i kliniki psychiatrycznej Collegium Medium im. L. Rydygiera w Bydgoszczy. – Ludzie, którzy postrzegani są jako bardzo nieśmiali, stroniący od towarzystwa, czyli cierpiący na tzw. fobie społeczne, to także ofiary depresji. Im nie pomogą rady, by wziąć się w garść, wyjść do ludzi… To depresja, która wymaga specjalistycznego leczenia.

Choroba atakuje najczęściej ludzi aktywnych, w wieku od 18 do 44 lat, przeważnie kobiety. Grupy ryzyka to kobiety dojrzałe, nieletni, odrzuceni społecznie (bezrobotni, bezdomni) i osoby starsze. Chociaż mężczyźni trzy razy rzadziej zapadają na depresję, gorzej sobie z nią radzą. Zgodnie z powiedzeniem: „Na frasunek najlepszy jest trunek”, leczą smutki w alkoholu czy narkotykach. Depresyjni mężczyźni częściej też niż kobiety próbują rozwiązać swoje problemy, odbierając sobie życie. Co trzeci zgon chorych na depresję to wynik samobójstwa.

– Każdy z nas bywa smutny, ma chandrę, ale jeśli ten smutek się przedłuża ponad dwa tygodnie, trzeba zasięgnąć opinii lekarza – mówi dr Dariusz Wasilewski, przewodniczący Zespołu ds. Walki z Depresją przy Ministerstwie Zdrowia. – Jeśli wydaje się nam, że nie radzimy sobie z życiem, z problemami, jesteśmy głęboko nieszczęśliwi, myślimy pesymistycznie, mamy myśli samobójcze, możemy mieć depresję. Nie zawsze sami dostrzegamy jej objawy. Pierwsi mogą je zauważyć bliscy. Wtedy oni powinni namawiać chorego do wizyty u psychiatry, do podjęcia leczenia. Jeśli natrafią na opór, muszą szukać autorytetów, które przekonałyby chorego do leczenia. Nie wolno tej sprawy odpuścić ani zlekceważyć.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy