Św. Jan od Krzyża – jak go rozumieć?

Mówi ks. prof. Andrzej Muszala.

Jarosław Dudała Jarosław Dudała

|

14.12.2021 06:30 GOSC.PL

dodane 14.12.2021 06:30

Jarosław Dudała: Oto fragment "Drogi na Górę Karmel" św. Jana od Krzyża (Księga II, rozdział 7, 4-5, 7-9):

"Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa.

O, któż by mógł skutecznie to wyłożyć, pokazać i dać zasmakować w tym, co zawiera w sobie owo wskazanie o zaparciu samego siebie dane przez naszego Zbawiciela, aby osoby duchowe ujrzały, jak właściwy sposób dążenia po tej drodze jest inny od tego, który wiele z nich uważa za dobry! Jedni bowiem myślą, że wystarczy jakikolwiek rodzaj skupienia i poprawy życia. Inni znowu zadowalają się pewnym tylko stopniem ćwiczenia się w cnotach, modlitwie i umartwieniu, i nie dochodzą do zalecanych przez Zbawiciela: ogołocenia, ubóstwa, oderwania się i czystości duchowej (wszystko to bowiem jest jedno). Dzieje się tak dlatego, ponieważ wciąż jeszcze karmią i odziewają swą naturę pociechami i uczuciami duchowymi, zamiast oderwać się i wyzbyć się tego dla Boga. Inni jeszcze sądzą, że wystarczy oderwać się od rzeczy tego świata, a nie wyniszczają się i nie oczyszczają z tego, co dotyczy ducha.

Ci, co tak postępują, czynią się w duchu nieprzyjaciółmi krzyża Chrystusowego, gdyż prawdziwy duch wybiera w rzeczach Bożych raczej to, co przykre niż to, co miłe; raczej się skłania ku cierpieniu niż ku pociechom; raczej pragnie utracić wszystko dla Boga niż coś posiadać; raczej idzie za oschłościami i utrapieniami niż za pociechami i słodkimi obcowaniami, wiedząc, że to właśnie jest naśladowaniem Chrystusa i zaparciem się siebie. Przeciwne zaś postępowanie jest tylko szukaniem siebie w Bogu i sprzeciwia się całkowicie prawdziwej miłości. Jeśli więc człowiek zdecyduje się naprawdę podjąć krzyż i znosić dla Boga uznojenie we wszystkich rzeczach, szybko znajdzie w nich wszystkich wielką ulgę i słodycz.

Prawdziwy bowiem postęp w życiu duchowym polega na naśladowaniu Chrystusa, który jest drogą prawdą i życiem, i nikt nie przychodzi do Ojca, jak tylko przez Niego. Droga ta - to śmierć dla naszej natury."

Wybierać raczej to, co przykre niż to, co miłe, skłaniać raczej ku cierpieniu niż ku pociechom - czy to nie jakiś masochizm, jakaś nerwica na tle religijnym albo próba zignorowania piramidy Maslowa? W dodatku św. Jan przyznaje, że ta droga to śmierć dla naszej natury, a przecież - jak pisał św. Tomasz z Akwinu - łaska Boże nie przekreśla naszej natury; wręcz przeciwnie – buduje na niej. To jak to właściwie jest?

Ks. prof. Andrzej Muszala: Po pierwsze, trzeba czytać św. Jana w całości, tak samo zresztą jak Pismo Święte. To sam Jezus mówi, a Jan tylko przytacza: "Kto chce zachować swoje życie, straci je". Skądinąd wiemy jednak, że głównym przesłaniem Ewangelii jest radość, szczęście, błogosławieństwo, pełnia życia.

Jan od Krzyża napisał cztery główne dzieła: nieco uogólniając, można stwierdzić, że dwa traktują o zjednoczeniu duszy z Bogiem i o płynącym stąd szczęściu („Pieśń duchowa" i "Żywy płomień miłości"), dwa zaś opisują drogę, która prowadzi do tego celu ("Droga na Górę Karmel" i "Noc ciemna"). Jeżeli weźmiemy tylko te ostatnie, to będziemy mieli niepełny obraz doktryny hiszpańskiego karmelity.
Jan od Krzyża jest przede wszystkim Doktorem Miłości, zjednoczenia z Bogiem. Rodzi się jednak natychmiast pytanie: jak możemy do tego dość? Owszem, Jan jest radykalny w niektórych swoich sformułowaniach, tak samo, zresztą, jak i Jezus. W jego tekstach znajdujemy bardzo mocne sformułowania, nawet mocniejsze, niż te, które przytoczył Pan na początku. Np. w rozdziale 13 księgi pierwszej „Drogi na Górę Karmel” pisze: "Usiłuj skłaniać się zawsze nie ku temu, co łatwiejsze, lecz ku temu, co trudniejsze, nie do tego, co przyjemniejsze, lecz do tego, co nieprzyjemne".

Czy to nie jest jakiś rodzaj masochizmu?

Można by tak pomyśleć, gdybyśmy wyrwali te zdania z kontekstu. Tymczasem Jan tłumaczy, o co tu chodzi. Nasza natura jest skażona egoizmem, jesteśmy zapatrzeni w siebie, myślimy wciąż głównie o własnych korzyściach. To jest owoc grzechu pierworodnego. Ów grzech nie polegał na tym, że Bóg stracił jakiś owoc, ale na „ruchu-ku-sobie”, "zagarnianiu-dla-siebie", zrywaniu i konsumowaniu bez liczenia się z Bogiem i innymi. Ten ruch, przeciwny do ruchu miłości, która jest istotą Boga, zatruł naszą naturę. Owszem, na początku zostaliśmy stworzeni na obraz Boży, to znaczy nasza natura była nastawiona na dawanie siebie, służbę, zapomnienie o sobie, jednakże po grzechu pierworodnym zostaliśmy zakażeni selfizmem, prowadzącym do nieujarzmionego konsumowania. Obecnie jest ono mocno promowane. W świetle takiego stylu życia Jan od Krzyża mógłby być dziś uznany za masochistę.

On tymczasem podaje bezcenną radę: jeżeli chcesz dojść do swojej prawdziwej natury – a jak twierdzi Bazyli Wielki, „człowiek jest stworzeniem, które otrzymało przykazanie stania się Bogiem” – to masz kilkadziesiąt lat, żeby sobie uświadomić swoje egoistyczne skłonności i starać się je na każdym kroku temperować. Żyjąc w postawie darowania siebie, powracasz do swojego pierwotnego obrazu i stajesz się pełnym człowiekiem. Tak to rozumiem, tak samo zresztą jak Ewangelię.

Polecamy poświęcone duchowości kazania i konferencje ks. prof. Muszali na youtube'owym kanale Pustelnia NaPotrójnej. 

1 / 2
oceń artykuł Pobieranie..