Prawy dopływ Missisipi

Pół wieku temu kiełkująca rewolucja konserwatywna uratowała Stany Zjednoczone. A przynajmniej nie pozwoliła liberalnej lewicy być jedynym głosem Ameryki. Czy po „nowym konserwatyzmie” Trumpa i w dobie lewicowej kontrrewolucji duetu Biden–Harris jest jeszcze miejsce dla konserwatystów „takich jak dawniej”?

Jacek Dziedzina

|

25.02.2021 00:00 GN 8/2021

dodane 25.02.2021 00:00

W tym wstępie kryje się pewne potencjalne nieporozumienie. Zbyt często bowiem na słowa „konserwatywny” i „konserwatysta” reagujemy – w zależności od poglądów – albo ze zbytnim nabożeństwem, albo alergicznie. Innymi słowy – albo uznajemy konserwatyzm za proste przełożenie prawd teologicznych na życie społeczno-polityczne, albo, przeciwnie, za przejaw zacofania. A polityków i myślicieli odwołujących się do konserwatyzmu – albo za wzory wszelkich cnót, albo za fundamentalistów i faryzeuszy. Warto z jednej strony odczarować tę mitologię, z drugiej – „oczyścić z zarzutów” konserwatyzm jako taki.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..

Jacek Dziedzina