Oni patrzą

Malarstwo i street art to jego pasja i źródło utrzymania. Czy malowane na deskach stodół murale Arkadiusza Andrejkowa są tylko próbą przywrócenia tego, co przeminęło?

ks. Adam Pawlaszczyk

|

05.11.2020 00:00 GN 45/2020

dodane 05.11.2020 00:00

Poranne słońce pod koniec października potrafi zdziałać cuda. Tym bardziej w bieszczadzkim krajobrazie, w którym złota więcej jest chyba niż w skarbcach legendarnego Midasa. Czegokolwiek dotkniesz, gdziekolwiek spojrzysz... złoto. Wmieszane w górski krajobraz z czerwienią, zielenią i żółcią. Samochód krąży powoli po podkarpackich drogach w poszukiwaniu artysty, który rozpoczyna właśnie kolejne dzieło kolejnego cyklu. Jest. Przy drodze w Ustjanowej na dużej konstrukcji z drewna kończy właśnie głowę Karola Wojtyły. Na jego obrazach kolorów jesieni brak. A właściwie są tylko dwa, bo to reprodukcje czarno-białych fotografii. Arkadiusz Andrejkow schodzi z prowizorycznej ławy ze szkicem postaci w ręku. Kartka, pokratkowany obrazek, dwie, trzy puszki farby i pędzel. To wszystko. Wiem już, że potrafi się spakować do plecaka, kiedy rusza w podróż do kolejnych kawałków drewnianych ścian, aby je pomalować. W końcu jest graficiarzem.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..