W pół drogi do śmierci

Bóg wycenił mnie najwyżej. I zgodził się sam zapłacić tę stawkę.

Aleksandra Pietryga

|

10.04.2020 08:15 GOSC.PL

dodane 10.04.2020 08:15
0

Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi, Mąż boleści, oswojony z cierpieniem, jak ktoś, przed kim się twarze zakrywa, wzgardzony tak, iż mieliśmy Go za nic. Lecz On się obarczył naszym cierpieniem, On dźwigał nasze boleści (...). Jak Baranek na rzeź prowadzony...

Wielu skazańców nie docierało na wzgórze śmierci. Tracili siły i umierali po drodze. W pół drogi do śmierci.

W "Pasji" Mela Gibsona jest scena, gdy Jezus, upadając pod krzyżem, widzi twarz szatana. Już ją kiedyś widział. Gdy po czterdziestu dniach postu na pustyni odczuł głód, szatan natychmiast pojawił się, by Go kusić. Teraz przychodzi pokusa, by nie wstać z ziemi, pozwolić, by to wszystko już tu się skończyło. Jako Bóg potrafił przenosić góry. Jako człowiek nie umiał podnieść z ziemi własnego ciała. Jako Bóg przesuwał morza. Teraz potyka się o niewielki kamień.

Szatan zawsze wkracza w to, co w nas słabe. Depresja, choroba, utrata pracy, lęk przed przyszłością. Na gruncie cierpienia zły duch znajdzie szczelinę, by wsączyć w nasze serca truciznę; zachwiać wiarę w miłość Boga, w Jego obecność w każdych okolicznościach życia; zburzyć nasze zaufanie do Niego. Ile razy doświadczam takiego "w pół drogi do śmierci"...

Jezus dobrowolnie wyrzekł się swojej Boskiej mocy, by w pełni towarzyszyć mi w mojej słabości. Dlaczego potężny Bóg wybrał takie rozwiązanie na zbawienie człowieka? To tajemnica. Autonomiczna decyzja Wszechmogącego. On jest w samym centrum każdego cierpienia. Doświadczył je na sobie. Ludzki ból przeniknął Go do szpiku pogruchotanych kości. Umarł za każdego z nas. Za Ciebie. Za mnie. Co więcej, zrobiłby to jeszcze raz - tyle razy, ile trzeba by było, bym wreszcie uwierzyła Jego miłości.

Bóg wycenił mnie najwyżej. I sam zgodził się zapłacić tę stawkę.

1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..