Jan Kowalski powinien częściej patrzeć na Jerozolimę. I to na pewne konkretne wzniesienie (818 m n.p.m.). To stamtąd przyjdzie Mesjasz.
Wróciłem właśnie z naszych wspólnotowych rekolekcji. Na jednym ze slajdów wyświetlanych na sali, w której mieliśmy spotkania, był cytat: „I Jemu nie dajcie spokoju, dopóki nie odnowi i nie uczyni Jeruzalem przedmiotem chwały na ziemi” (Iz 62,7). Co było robić, nie dawałem Mu spokoju. Zwłaszcza w czasie Mszy św., gdy śpiewałem: „Przyjdź królestwo Twoje”. Moje myśli wędrowały w stronę pewnego wyprażonego przez słońce wzgórza.
Dostępne jest 7% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.