Dawne rewolucje żerowały na niedostatkach, nowe bazują na przesycie.
Dawno temu, gdy jeszcze istniało biuro podróży Orbis, usłyszałem dowcip o Erwinie, który zachwalał koledze wycieczkę do Rosji. – Chłopie, jak tam jest fajnie. Wchodzisz do jakiego sklepu chcesz, bierzesz, co chcesz, i wychodzisz bez płacenia. I nikt ci nic nie powie – mówił. Kolega wybrał się więc do Moskwy, wszedł do sklepu, wziął, co chciał, i wyszedł… po roku z więzienia. Gdy spotkał Erwina, zaczął mu robić wyrzuty.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.