Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Państwo na boisku

Trudno mieć pretensje do rosyjskich władz za tak poniżające dla Polski i ofiar potraktowanie ciał. Rosyjskie władze są tylko sobą. Można mieć za to pretensje do tych w Polsce, którzy na takie poniżenie państwa i ofiar pozwolili.

Kiedy jeszcze modne było ironiczne pytanie „To ty wierzysz, że to był zamach?”, zwykłem odpowiadać: ani wierzę, ani nie wierzę – bo to kwestia dowodów, a nie kwestia wiary (choć i wiara może mieć oparcie w dowodach). A dowodów ani na jedną wersję, ani na drugą nie mamy. A ja chciałbym wypowiadać się na ten temat w oparciu o konkrety: plan minimum zakładałby zabezpieczenie od razu przez polskie służby czarnych skrzynek, wraku samolotu i całego terenu wokół miejsca katastrofy. A jak było naprawdę, powtarzać dziś nie trzeba, ewentualnie dla wątpliwej rozrywki czy przypomnienia można sobie puścić nagranie niesławnego przemówienia Ewy Kopacz w Sejmie, zapewniającej, że każdy centymetr został przeorany na głębokości 1 metra. I tak jak ręce opadały, słuchając wypowiedzi Antoniego Macierewicza, który – bez żadnych dowodów – grzmiał (m.in. na spotkaniu z Polonią amerykańską) o „zbrodni” dokonanej w Smoleńsku, tak do białej gorączki doprowadzały zapewnienia ekipy ówcześnie rządzącej, że współpraca z Rosjanami przebiega znakomicie i że mówienie o zamachu (który wykluczono niemal od razu) jest objawem szaleństwa.

To samo można powiedzieć w sprawie pochówków ofiar katastrofy. Zapewnienia, że wszystko odbyło się z godnością, że ktoś tej identyfikacji ciał w ogóle pilnował, że polskie służby widziały, czyje ciało do której trumny jest wkładane – dziś te słowa same świadczą przeciwko ich autorom. I znowu, wszelkie pytania, wątpliwości, podważanie wiarygodności sowieckich… pardon, rosyjskich partnerów kwitowane były ironicznym pytaniem: „Wierzysz, że ktoś zamienił ciała?”. A w co tu wierzyć czy nie wierzyć? To jest kwestia tego, czy ktoś tego dopilnował, czy nie. To pytanie o to, czy państwem rządzą politycy, którzy rozumieją, co znaczy słowo ROSJA, czy kolesie z boiska, którym spieszy się na wieczorne „haratanie w gałę”. To sprawa tego, czy państwem rządzą, przynajmniej formalnie, ludzie, którzy wiedzą, że w Rosji aparat państwowy każdego szczebla skażony jest wszystkim, tylko nie wrażliwością na elementarne ludzkie odruchy, czy raczej kolekcjonerzy klepnięć po plecach ze strony wszystkich, którzy klepią, gdy widzą, że na szacunku klepniętemu nie zależy…

Polska została przez Rosjan poniżona. Ofiary katastrofy i ich rodziny zostały przez Rosjan poniżone. Nie po raz pierwszy. Ale mimo wszystko trudno mieć pretensję do samych Rosjan. Oni już tak mają. Nie wiem tylko, co musi się jeszcze stać, by odpowiedzialni za zgodę na to poniżenie w Polsce (nawet bez złej woli, bo zakładam, że z naiwności, niewiedzy, braku czasu z powodu haratania w gałę…) ponieśli polityczną przynajmniej odpowiedzialność.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Jacek Dziedzina

Zastępca redaktora naczelnego

W „Gościu" od 2006 r. Studia z socjologii ukończył w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował m.in. w Instytucie Kultury Polskiej przy Ambasadzie RP w Londynie. Laureat nagrody Grand Press 2011 w kategorii Publicystyka. Autor reportaży zagranicznych, m.in. z Wietnamu, Libanu, Syrii, Izraela, Kosowa, USA, Cypru, Turcji, Irlandii, Mołdawii, Białorusi i innych. Publikował w „Do Rzeczy", „Rzeczpospolitej" („Plus Minus") i portalu Onet.pl. Autor książek, m.in. „Mocowałem się z Bogiem” (wywiad rzeka z ks. Henrykiem Bolczykiem) i „Psycholog w konfesjonale” (wywiad rzeka z ks. Markiem Dziewieckim). Prowadzi również własną działalność wydawniczą. Interesuje się historią najnowszą, stosunkami międzynarodowymi, teologią, literaturą faktu, filmem i muzyką liturgiczną. Obszary specjalizacji: analizy dotyczące Bliskiego Wschodu, Bałkanów, Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych, a także wywiady i publicystyka poświęcone życiu Kościoła na świecie i nowej ewangelizacji.

Kontakt:
jacek.dziedzina@gosc.pl
Więcej artykułów Jacka Dziedziny