Nowy numer 13/2024 Archiwum

Amok

Prezydent zachował się przyzwoicie.

Rząd PiS miał istotne powody, aby nie wspierać kandydatury Donalda Tuska na szefa Rady Europejskiej. Ma wobec niego poważne i uzasadnione zarzuty z czasów gdy był premierem, jak i później, gdy w czasie grudniowego kryzysu wspierał opozycję, porzucając przypisaną jego funkcji neutralność. Jest on także potencjalnym liderem opozycji politycznej w przyszłości. Opór wobec kandydatury Tuska był racjonalny. Jednak sposób, w jaki próbowano zablokować jego wybór, był kompromitujący. Gdyby kandydaturę Saryusza-Wolskiego zgłoszono jakiś czas temu, rozpoczynając przy okazji poważną debatę na temat sposobu wyłaniania najważniejszych urzędników państwowych, byłaby szansa na racjonalną debatę i być może uzyskanie jakiegoś pozytywnego efektu. Zrobienie tego w ostatnim momencie, przy kompletnym zaskoczeniu wszystkich partnerów, także w Grupie Wyszehradzkiej, było jedynie sposobem na wywołanie politycznej awantury. Wszystko to działo się przy akompaniamencie hałaśliwej kampanii mediów publicznych, sugerujących jakby od wyboru Tuska zależała nasza suwerenność.

Później nie było lepiej. Zamiast refleksji i analizy przyczyn i skutków zwiększono jedynie dawkę propagandy. Klęska w Brukseli według polityków PiS i sprzyjających im dziennikarzy stała okazją do zaprezentowania tego rezultatu jako moralnego zwycięstwa i dowód na profetyczne zdolności Jarosława Kaczyńskiego. Na powitanie „niezłomnej Beaty” wyjechał nieomal cały rząd, a „Wiadomości” przedstawiły ją jako moralnego zwycięzcę i nieugiętą obrończynię zasad. Chociaż jedyne co osiągnęła, to całkowita izolacja naszego kraju, opuszczonego nawet przez najwierniejszego sojusznika, czyli Węgry. Relacje „Wiadomości” ze szczytu w Brukseli powinny być w przyszłości pokazywane na szkoleniach, jak robić propagandę totalną. Mam wrażenie, że gdyby Goebbels dysponował ekipą „Wiadomości”, Niemcy do dzisiaj sądziliby, że wygrali pod Stalingradem, a jedynie w humanitarnym geście odstąpili ruiny miasta przeciwnikowi.

Amok udzielił się także opozycji. Wniosek o odwołanie rządu Szydło jest w oczywisty sposób równie nieskuteczny, jak kandydatura Saryusza-Wolskiego. Ma na celu bicie medialnej piany zamiast efektywnej pracy i przedstawienia alternatywnych rozwiązań. W tym wszystkim przyzwoicie potrafił się zachować jedynie prezydent Andrzej Duda. Z pewnością nie był zadowolony z wyników szczytu w Brukseli. A jednak wysłał Tuskowi depeszę, gratulując mu wyboru na nową kadencję. Mała rzecz, ale tak właśnie robi się politykę, zwłaszcza w Unii Europejskiej. Tam bowiem liczy się nie tylko stanowczość i umiejętność budowania szerszych koalicji, ale także zwykłe gesty oraz zdolność do niewszczynania awantur tam, gdzie nie ma takiej potrzeby. Oczywiście „Wiadomości” na temat prezydenckiej depeszy nawet się nie zająknęły. Tak właśnie wygląda amok po polsku.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Andrzej Grajewski

Dziennikarz „Gościa Niedzielnego”, kierownik działu „Świat”

Doktor nauk politycznych, historyk. W redakcji „Gościa” pracuje od czerwca 1981. W latach 80. był działaczem podziemnych struktur „Solidarności” na Podbeskidziu. Jest autorem wielu publikacji książkowych, w tym: „Agca nie był sam”, „Trudne pojednanie. Stosunki czesko-niemieckie 1989–1999”, „Kompleks Judasza. Kościół zraniony. Chrześcijanie w Europie Środkowo-Wschodniej między oporem a kolaboracją”, „Wygnanie”. Odznaczony Krzyżem Pro Ecclesia et Pontifice, Krzyżem Wolności i Solidarności, Odznaką Honorową Bene Merito. Jego obszar specjalizacji to najnowsza historia Polski i Europy Środkowo-Wschodniej, historia Kościoła, Stolica Apostolska i jej aktywność w świecie współczesnym.

Kontakt:
andrzej.grajewski@gosc.pl
Więcej artykułów Andrzeja Grajewskiego