Ostrożnie z tą wycinką! Ostrożnie z zakazami!

Nieodpowiedzialna wycinka drzew grozi katastrofa ekologiczną, ale prawo zakazujące wycinki bez zezwolenia również może mieć negatywne skutki dla... zadrzewienia.

Wojciech Teister Wojciech Teister

|

21.02.2017 13:43 GOSC.PL

dodane 21.02.2017 13:43
16

Trociny się sypią po zmianie prawa dotyczącego wycinki drzew na prywatnych posesjach bez wymogu uzyskania zezwolenia. Tak przynajmniej twierdzą przeciwnicy nowelizacji zwanej potocznie "Lex Szyszko". Od pierwszego stycznia w życie weszły przepisy, które pozwalają właścicielom prywatnych posesji wycinać drzewa i krzewy na swojej ziemi bez zezwolenia, za wyjątkiem kilku ściśle określonych sytuacji. Część (głównie właściciele posesji) wzięła z tej okazji w ręce piły i topory, inni wzięli transparenty i banery z napisami oskarżającymi rząd o dewastowanie środowiska naturalnego. Stanowisko w sprawie zajął nawet Jarosław Kaczyński, zapowiadając, że nowe prawo zostanie zmienione. Jednym z zarzutów jest ryzyko prowadzenia masowej wycinki przez deweloperów.

Myślę, że warto jednak zwrócić również uwagę na inny aspekt tej dyskusji. Posłużę się swoim przykładem: jestem właścicielem niewielkiej (ok. 530 m2) działki w Tychach, na której w ostatnich latach zasadziłem kilka świerków i młody buk. Bardzo lubię zieleń i chciałbym zobaczyć te drzewa, gdy podrosną. Jeśli jednak pojawi się ryzyko powrotu utrudnień w wycince drzew, które sam zasadziłem i sam pielęgnowałem na własnej ziemi, to będę zmuszony przynajmniej znacząco je przerzedzić. Zostawić jedno lub wcale, a w zamian posadzić niewielkie drzewko owocowe. Dlaczego? Bo nie mogę sobie pozwolić, by na mojej posesji, która po dłuższej granicy ma 27 metrów, wyrosło drzewo osiągające 20-30 m wysokości i rozłożystość korony do kilkunastu metrów. Nie mogę choćby ze względów bezpieczeństwa, gdy nie ma  pewności, że w sytuacji zagrożenia będę mógł w dowolnej chwili chwycić za piłę, a ewentualna zgoda na wycinkę będzie zależała od subiektywnej decyzji urzędnika.

Oczywiście sytuacja inaczej wygląda, gdy do dyspozycji jest 2,3 lub 5 tys. m2 i śmiało na posesji można zasadzić las, który nie grozi budynkom ani ludziom. Nie każdy ma jednak taką możliwość, a na terenach miejskich zdecydowana większość ogrodów to niewielkie działki w ciasnej zabudowie.

Efektem uwolnienia prawa o wycince własnych drzew i krzewów jest nie tylko karczowanie, ale też możliwość swobodnego obsadzania miejskich działek z komfortowym poczuciem, że nie jest to decyzja, która w przyszłości stanie się przekleństwem właściciela. I o tym też nie można zapominać podczas prób uszczelnienia prawa, mając na celu ochronę drzewostanu przed bezmyślnością deweloperów.

 

 

1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..

Wojciech Teister Wojciech Teister Dziennikarz, redaktor portalu „Gościa Niedzielnego” oraz kierownik działu „Nauka”. W „Gościu” od 2012 r. Studiował historię i teologię. Interesuje się zagadnieniami z zakresu historii, polityki, nauki, teologii i turystyki. Publikował m.in. w „Rzeczpospolitej”, „Aletei”, „Stacji7”, „NaTemat.pl”, portalu „Biegigorskie.pl”. W wolnych chwilach organizator biegów górskich.

Zapisane na później

Pobieranie listy