Nowy numer 13/2024 Archiwum

Sprawa "Bolka" bez końca

Nawet jeśli Lech Wałęsa opowie o swojej współpracy z SB i za nią przeprosi, nie zakończy to problemu jego relacji z ze służbami specjalnymi PRL.

Wiele osób miało nadzieję, że analiza grafologiczna materiałów TW „Bolka" znalezionych w szafie Czesława Kiszczaka ostatecznie wyjaśni i zamknie problem współpracy Lecha Wałęsy z SB. Obserwując komentarze po ogłoszeniu ekspertyzy, która stwierdza, że to Lech Wałęsa podpisywał się jako „Bolek" pod donosami i pokwitowaniami odbioru pieniędzy, nabieram przekonania, że problem ten nie zakończy się nigdy.

Generalnie opinie po ogłoszeniu ekspertyzy można podzielić na dwie skrajne. Jedna twierdzi, że Lech Wałęsa zaczął współpracę z SB w 1970 r. i cały czas, także w okresie karnawału Solidarności, stanu wojennego, okrągłego stołu, a nawet prezydentury, był na pasku tajnych służb. Druga mówi, że co prawda na początku lat 70. miał epizod współpracy z SB, ale potem „się urwał" i nikt nim nie kierował. Pośrodku jest jeszcze opinia, że w 1980 r., gdy zakładał Solidarność i przeprowadzał strajk, Lech Wałęsa działał samodzielnie i był realnym przywódcą przemian, nikt z ówczesnych liderów opozycji do tej roli nie dorósł, jednak w pozostałym okresie publicznej działalności Lech Wałęsa był w różnym stopniu zależny od tajnych służb, a po 1989 r. jego decyzje w zasadniczym stopniu wypływały z dążenia do ukrycia prawdy o swoich kontaktach z SB. Stąd na przykład walka z lustracją i bliskie kontakty z postkomunistami. Nie ukrywam, że ta trzecia koncepcja jest mi najbliższa, choć mam wątpliwości, czy nie jest dla Wałęsy zbyt korzystna.

Niektórzy sugerują, że gdyby Lech Wałęsa obecnie wyjaśnił wszystkie okoliczności swojej współpracy z SB i przeprosił za nią, to sprawa byłaby zakończona. Nie sądzę. Nawet gdyby przeprosił, a biorąc pod uwagę jego osobowość wątpię w to, wciąż aktualne byłyby pytania, które wynikają z różnych ocen postępowania Wałęsy, o których napisałem wcześniej.

Reasumując: sprawa „Bolka" będzie nieustannie przedmiotem sporu historyków, polityków ale również etyków – bo według mnie aspekt moralny, czyli szkoda jaką mógł wyrządzić innym ludziom, wymaga dogłębnej analizy.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Bogumił Łoziński

Zastępca redaktora naczelnego „Gościa Niedzielnego”, kierownik działu „Polska”.
Pracował m.in. w Katolickiej Agencji Informacyjnej jako szef działu krajowego, oraz w „Dzienniku” jako dziennikarz i publicysta. Wyróżniony Medalem Pamiątkowym Prymasa Polski (2006) oraz tytułem Mecenas Polskiej Ekologii w X edycji Narodowego Konkursu Ekologicznego „Przyjaźni środowisku” (2009). Ma na swoim koncie dziesiątki wywiadów z polskimi hierarchami, a także z kard. Josephem Ratzingerem (2004) i prof. Leszkiem Kołakowskim (2008). Autor publikacji książkowych, m.in. bestelleru „Leksykon zakonów w Polsce”. Hobby: piłka nożna, lekkoatletyka, żeglarstwo. Jego obszar specjalizacji to tematyka religijna, światopoglądowa i historyczna, a także społeczno-polityczna i ekologiczna.

Kontakt:
bogumil.lozinski@gosc.pl
Więcej artykułów Bogumiła Łozińskiego