Według logiki zwolenników „postępu” pornole w każdej komórce to wyraz wolności...
Obecnie mamy taką sytuację: kupujesz nastolatkowi telefon z internetem i w zasadzie nie masz jakiejkolwiek możliwości kontroli nad treściami, po które sięga. A sięga. Bo okazuje się, że ogromna liczba nastolatków właśnie w swoich smartfonach zapoznaje się z treściami niedozwolonymi. Naprawdę. Oczywiście z domowymi komputerami jest podobnie, choć chronią je zabezpieczenia, rodzinne filtry. Niemniej, jeśli młodzież chce, to na porno trafi. A od tego krótka droga do skierowania erotycznych zainteresowań młodego człowieka na tory wypaczone lub nawet do uzależnienia się od pornografii. Z dorosłymi wcale nie jest dużo lepiej. Wielokrotnie słyszałam pełne dramatu opowieści żon, których mężowie uzależnili się od pornografii. Dramaty rodzinne, które z tego wynikają, są coraz częstsze. A skutki społeczne łatwe do przewidzenia: wzrost liczby rozwodów, rozpad rodzin, patologie wszelakie.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
Dziennikarz działu „Polska”
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warszawskim. Od 2006 r. redaktor warszawskiej edycji „Gościa”, a od 2011 dziennikarz działu „Polska”. Autorka felietonowej rubryki „Z mojego okna”. A także kilku wydawnictw książkowych, m.in. „Wojenne siostry”, „Wielokuchnia”, „Siostra na krawędzi”, „I co my z tego mamy?”, „Życia-rysy. Reportaże o ludziach (nie)zwykłych”. Społecznie zajmuje się działalnością pro-life i działalnością na rzecz osób niepełnosprawnych. Interesuje się muzyką Chopina, książkami i podróżami. Jej obszar specjalizacji to zagadnienia społeczne, problemy kobiet, problematyka rodzinna.
Kontakt:
agata.puscikowska@gosc.pl
Więcej artykułów Agaty Puścikowskiej