Nowy numer 13/2024 Archiwum

Pornostar, konwertyta, islamista, szpieg

Zatrudnienie islamisty, a wcześniej byłego aktora gejowskich filmów w niemieckim kontrwywiadzie, to blamaż tamtejszych służb bezpieczeństwa.

Nic dziwnego, że szefowie niemieckiego Federalnego Urzędu Ochrony Konstytucji (BfV) starają się pomniejszyć zagrożenie, jakie mogło wyniknąć z faktu, że w kontrwywiadzie pracuje zradykalizowany muzułmanin.  W kontrwywiadzie, a więc służbie, która ma m.in. rozpracowywać zagrożenie terrorystyczne ze strony islamistów. Jak się okazuje, służba sama znalazła się na celowniku przeciwnika. W BfV mężczyzna odpowiadał za obserwację salafitów, których liczba w Niemczech gwałtownie rośnie.

Jednak według śledczych prowadzących dochodzenie, nie miał on jakichkolwiek  powiązań z  grupami terrorystycznymi. Jak gdyby ten fakt uwalniał Urząd Ochrony Konstytucji od odpowiedzialności.

Historia wydaje się tym bardziej fantastyczna, że według dziennika „Washington Post" pochodzący z Hiszpanii i mający niemieckie obywatelstwo mężczyzna, którego nazwiska nie ujawniono, przeszedł na islam dwa lata temu, a wcześniej występował w gejowskich filmach pornograficznych. Dziennik ujawnił też, że śledczy, którzy przesłuchiwali mężczyznę, podejrzewają u niego chorobę psychiczną w rodzaju osobowości wielorakiej. Jeżeli tak jest rzeczywiście, nasuwają się pytania dotyczące kompetencji osób odpowiadających za rekrutację pracowników tajnych służb. Czy fakt, że w swoim czasie był aktorem filmów porno, nie przeszkadzał BfV w przyjęciu go do etatowej pracy? Ta niemal surrealistyczna historia mogłaby posłużyć jako temat dla Johna le Carré’a, autora m.in. znakomitej powieści „Druciarz, krawiec, żołnierz, szpieg”.

Jedno jest pewne. Aresztowany z pewnością nie zapowiadał się na kogoś w rodzaju Kima Philby, który wraz kolegami przez lata penetrował skutecznie brytyjski wywiad, tyle że w służbie komunizmu. Świadczy o tym fakt, że islamski konwertyta działał krótko. Na szczęście. Aż strach pomyśleć, co mogłoby się stać, gdyby niekompetencję służb wywiadowczych, nie tylko zresztą w Niemczech, wykorzystali lepiej przygotowani do tej roli zwolennicy dżihadu.

Zresztą skuteczność niemieckich służb bezpieczeństwa i porządkowych od dawna budzi wątpliwości. O ile dobrze sobie radzą z tzw. mową nienawiści, szybko wychwytując krytyków pewnych aspektów islamu, to gorzej z zagrożeniami ze strony wielu jego wyznawców. Najlepszym dowodem fakt, że tylko  dwie osoby zostały skazane w procesach po sylwestrowych napaściach seksualnych na kobiety w Kolonii. A zawiadomienia o molestowaniu zgłosiły aż 662 kobiety.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Dziennikarz działu „Kultura”

W latach 1991 – 2004 prezes Śląskiego Towarzystwa Filmowego, współorganizator wielu przeglądów i imprez filmowych, współautor bestsellerowej Światowej Encyklopedii Filmu Religijnego wydanej przez wydawnictwo Biały Kruk. Jego obszar specjalizacji to film, szeroko pojęta kultura, historia, tematyka społeczno-polityczna.

Kontakt:
edward.kabiesz@gosc.pl
Więcej artykułów Edwarda Kabiesza