Nowy numer 15/2024 Archiwum

Logika „niedemokratycznego liberalizmu”

Czy wśród dzieci poddanych aborcji nie było potencjalnych kandydatów do Nagrody Nobla?

Wybory w Ameryce wygrały „białe śmieci” (white trash), czyli „starzy, niewykształceni, mieszkający na wsi lub w małych miastach” – jak profilowano zawsze w Polsce wyborców PiS. Niezależnie od tego, na ile trafna jest zawarta w takim określeniu analiza socjologiczna, ważniejszy wydaje mi się jej inny aspekt: nie opisowy, ale wartościujący, w istocie moralny. Wyraża ona niezbyt głęboko skrywane (albo nawet wcale nieskrywane) przekonanie swoich nadawców, najczęściej występujących w roli intelektualnych, akademickich, opiniotwórczych elit. Zarazem podpowiada owa analiza swoim odbiorcom, gotowym chłonąć mądrości autorytetów z mądrych gazet i wysokich uniwersyteckich katedr, to właśnie przekonanie: mamy problem ludzi „gorszych”, „ludzi zbędnych”. Oni nie powinni mieć prawa głosu! Oni nie powinni mieć prawa bytu, do innego w każdym razie niż w zamkniętych rezerwatach, w których te „białe śmieci” czy nasze „mohery” można by zostawić dla nauki czy rozrywki ludzi „cywilizowanych i wykształconych”. Pewien profesor Uniwersytetu Warszawskiego wyraził niedawno ten pogląd, jasno wskazując granicę, która oddzielać powinna ludzi uprawnionych do zabierania (i oddawania) głosu w sprawach publicznych od tych, którzy tego prawa mieć nie powinni. Tą granicą jest zdolność rozróżniania win toskańskich i delektowania się nimi. „Białe śmieci” i „mohery” tu się nie kwalifikują – to jasne. Inny profesor, z Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie, przewidując od dawna fatalne, polityczne między innymi, skutki nadmiaru ludzkiej „hołoty”, już w styczniu tego roku sygnalizował konieczność „powstrzymania przyrostu ludzkiej populacji, grożącej wyczerpaniem i zdewastowaniem zasobów planety”. Praktykowanie owej doktryny powstrzymywania należy zacząć oczywiście od „polactwa”, od tych wsi i małych miasteczek, w których mieszka za dużo nie ludzi nawet, ale antymodernizacyjnego rezerwuaru sił wspierających PiS. Program 500+ może ów fatalny „rezerwuar” wzmocnić – może się rodzić więcej podludzi, niezdolnych odróżnić Amarone della Valpolicella z San Pietro in Cariano od jakiegoś Egri Bikavera z Biedronki; może odtwarzać się „rezerwuar” głosujących na PiS i Trumpa, „wyczerpujących zasoby planety”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy