Może jednak spróbować nawracać metodą naszego mistrza?

Do grzesznika poszedł w gościnę. Łk 19,7

Jezus wszedł do Jerycha i przechodził przez miasto. A pewien człowiek, imieniem Zacheusz, który był zwierzchnikiem celników i był bardzo bogaty, chciał koniecznie zobaczyć Jezusa, któż to jest, ale sam nie mógł z powodu tłumu, gdyż był niskiego wzrostu. Pobiegł więc naprzód i wspiął się na sykomorę, aby móc Go ujrzeć, tamtędy bowiem miał przechodzić.

Gdy Jezus przyszedł na to miejsce, spojrzał w górę i rzekł do niego: «Zacheuszu, zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu». Zszedł więc z pośpiechem i przyjął Go rozradowany. A wszyscy, widząc to, szemrali: «Do grzesznika poszedł w gościnę».

Lecz Zacheusz stanął i rzekł do Pana: «Panie, oto połowę mego majątku daję ubogim, a jeśli kogoś w czymś skrzywdziłem, zwracam poczwórnie».

Na to Jezus rzekł do niego: «Dziś zbawienie stało się udziałem tego domu, gdyż i on jest synem Abrahama. Albowiem Syn Człowieczy przyszedł odszukać i zbawić to, co zginęło».


Teoretycznie wszystko jest jasne. Tak, Jezus chętnie spotykał się z grzesznikami. Gdy Mu robiono z tego powodu wyrzuty, mówił, że nie zdrowi potrzebują lekarza, ale chorzy. Do Zacheusza też przyszedł nie dlatego, że był on pobożnym obywatelem Jerycha, ale dlatego, że był uważany za grzesznika; podatkowego zdziercę i kolaboranta Rzymu. I wszyscy wiemy, że właśnie to spotkanie, ta okazana mu życzliwość spowodowała, że coś go ruszyło i ze zdziercy stał się hojnym jałmużnikiem. Teoretycznie – powtórzę – wszystko jasne. A w praktyce? Może się mylę, ale wydaje mi się, że prawda o przemieniającej mocy okazanej życzliwości, miłości nie ma dziś dobrej marki. Raczej narzekamy i oburzamy się. Że grzesznicy są, jacy są, i że nie chcą się nawrócić. Albo głośno wytykamy ich grzech – w imię prawdy jak najbardziej – wzywając ich niby w ten sposób do nawrócenia. Oczywiście nie chcą, bo kto by chciał pod takim dyktatem zmienić zdanie. Mamy więc kolejny powód do narzekania i oburzania się, że Jezus nie jest rozumiany i kochany. A może jednak warto spróbować metody naszego Mistrza?

Dziękujemy, że z nami jesteś Dostęp do treści jest ograniczony Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Andrzej Macura