Zabawa czy igraszki z diabłem?

Już wkrótce święto Wszystkich Świętych, ale w Polsce popularność coraz bardziej zdobywa zagraniczne Halloween. Warto w tym czasie przypomnieć o prawdziwej genezie tego święta.

Święto Halloween - czyli z ang. "all hallows eve" (wigilia wszystkich świętych) pochodzi od celtyckiego święta ku czci boga śmierci - Samhaina. Pierwsze wzmianki o tym święcie sięgają tysiąc lat wstecz. Wierzono wówczas, że z nocy z 31 października na 1 listopada na ziemię przychodzą duchy zmarłych, które niekoniecznie mogą mieć dobre zamiary. Zatem aby "oszukać" zmarłych, żywi przebierali się w łachy, zakładali na twarze maski, aby upodobnić się do tych, których sami się bali. W ten sposób "oszukane" duchy sądziły, że mają do czynienia ze "swoimi" i nie szkodziły ludziom.

Poza tym duchom trzeba było zostawić jakiś haracz w postaci jedzenia. Przygotowywano więc specjalne posiłki i zastawiano stoły, aby dusze "nakarmiły się" i nie czyniły szkody. Pozostałości po tych niebezpiecznych zabobonach "posiłków dla dusz" nadal tkwią także w niektórych polskich rodzinach.

Współczesne Halloween odznacza się przede wszystkim zawołaniem: "Cukierek albo psikus". Niestety, geneza tego hasełka jest dużo bardziej brutalna. Początkowo to druidzi, celtyccy kapłani czczący boga śmierci, chodzili od domu do domu i żądali wydania im jakichś darów dla, wiadomo, tych zmarłych. Często darem mogła okazać się dziewica, np. na krwawą ofiarę z człowieka lub orgię seksualną. Jednak jeśli domownicy nie zgadzali się na wydanie takiego "daru", druidzi przeklinali dom i jego mieszkańców, prosząc o pomoc demony. Skutki mogły być opłakane.

Wraz z pojawieniem się chrześcijaństwa morderczy kult zanikał, a w święto Halloween pojawiło się Wszystkich Świętych, a więc radosne przypomnienie tych, którzy już żyją w Bożej chwale. A także modlitwa za wszystkich zmarłych, o których świętości tylko Bóg wie.

W wielu miejscach w Polsce w opozycji do święta Halloween organizuje się bale Wszystkich Świętych, na których dzieci przebierają się za postaci świętych, anioły, wszystkich tych po jasnej, Bożej stronie mocy. Jest to o tyle dobre, bo kiedy "wszyscy w klasie idą na Halloween a ja jedna nie", dziecko mogłoby poczuć się odrzucone, gorsze. A w ten radosny sposób to właśnie bale świętych stają się milszą atrakcją, której nie trzeba się bać, a która przyciąga do Boga.

Warto wspomnieć jeszcze o dyni, bo to obok słodyczy wyżerających szkliwo z zębów, drugi główny element tego święta. Geneza tego symbolu nie należy do najsłodszych. Zapalona świeca stojąca przed domem oznaczała dawniej zaproszenie dla demonów, aby weszły do naszego domostwa. 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..
TAGI:

Ludwika Kopytowska Ludwika Kopytowska