Nowy numer 13/2024 Archiwum

Zadośćuczynienie

Dr Leon Popek: rodziny ofiar od wielu lat czekały na taki film, jak „Wołyń”.

– Cieszę się, że ten film wreszcie powstał –  mówi w rozmowie z „Gościem Niedzielnym” dr Popek. – Jest on zadośćuczynieniem dla całego środowiska kresowego, które straciło wtedy bliskich, nie tylko na Wołyniu. Film Smarzowskiego traktuje wprawdzie o Wołyniu, ale w sposób symboliczny opowiada o całym ludobójstwie, jakie w latach 1943-45 dokonało się w Małopolsce Wschodniej. Ważne, że pokazuje różne zachowania, zarówno po polskiej, jak i ukraińskiej stronie. Niczego nie uproszcza, potępia nie naród ukraiński, ale ludobójczą ideologię OUN-UPA. To film ważny, ale spóźniony –  dodaje.

Dr Popek przekonuje, że gdyby obraz powstał dwadzieścia lat temu, dzisiaj mielibyśmy znacznie mnie problemów w relacjach z Ukrainą. Tymczasem politycy przez wiele lat sądzili, że temat wołyński można spokojnie „zamieść pod dywan” i wracać do niego jedynie w czasie rocznicowych uroczystości. Przekonywano nas, że należy dać czas Ukrainie, aby okrzepła w swych strukturach państwowych i dojrzała do własnych rozrachunków historycznych. To była jednak błędna taktyka. Traktowano Ukraińców jak małego Iwanka, który nie dorósł jeszcze do tego, aby rozliczyć się z przeszłością. W międzyczasie jednak z Iwanka wyrósł duży Iwan, który nie tylko nie chce się z niczego rozliczać, ale często tamtych zbrodniarzy obrał sobie za bohaterów. Na Ukrainie rozwinęły się bowiem nie tylko silne ruchy nacjonalistyczne, ale wręcz neobanderowskie, które czczą organizatorów ludobójstwa na Wołyniu. To jednak także jest nasza wina, że nie postawiliśmy jasno rozliczenia zbrodni wołyńskiej w naszych relacjach z Ukrainą.  – Tymczasem pojednanie to nie jest jednorazowy akt, dokonany przez polityków, czy nawet biskupów. To proces ciągły, rozłożony w czasie, który musi być kontynuowany przez pokolenia – mówi dr Popek.

Trzy lata temu metropolita lwowski abp Mieczysław Mokrzycki zaapelował do strony ukraińskiej o zadośćuczynienie, które miało polegać na dwóch rzeczach: odprawieniu w świątyniach wszystkich wyznań na terenie, gdzie dokonało się ludobójstwo nabożeństw żałobnych za tych, którzy wówczas zginęli oraz postawieniu krzyży nad ich mogiłami. Ani jeden, ani drugi warunek nie został do dzisiaj spełniony. – Rola wspólnej modlitwy nad grobami pomordowanych jest ogromna – podkreśla dr Popek.  Wyjaśnia, że doświadczył tego wielokrotnie podczas wypraw na Wołyń, gdzie szukał szczątków ofiar rzezi. – Czasami, jak w Ostrówkach czy Woli Ostrowieckiej, dołączali do nas miejscowi. Wspólnie modliliśmy się nad grobami. Dla ukraińskich mediów to była sensacja. Pytali się miejscowych Ukraińców, po co tam przyszli. Odpowiadali, przyszliśmy pomodlić się razem z Polakami, gdyż zamordowani byli naszymi sąsiadami i dobrymi ludźmi. Chodzi się na pogrzeby sąsiadów, a tych Polaków właśnie chowamy jak należy – dodaje.

Dr Popek nie ma wątpliwości, że prawdziwe pojednanie polega na tym, aby wspólnie stanąć nad grobami pomordowanych, ogarnąć ich modlitwą i wspólnie nad nimi zapłakać. Otwierają się wówczas ludzkie serce na ból i krzywdę drugiej strony. – Jestem przekonany, że wiele środowisk ukraińskich, jest gotowych na takie wspólne gesty. Kiedyś, jak na początku lat 90. pierwszy raz jechałem na Wołyń i odnajdywałem w dołach śmierci szczątki także mojej rodziny myślałem, że między nami, a Ukraińcami jest rów nie do przybycia. Dzisiaj jestem innego zdania. Wierzę, że wspólnie możemy ten rów zasypać. Jest taka gotowość po polskiej stronie, ale także wśród wielu Ukraińców – podkreśla doktor.

Dr Leon Popek w czasie rzezi na Wołyniu stracił blisko 30 członków swej rodziny, zarówno ze strony ojca, jak i matki. Jego babcia Franciszka Popek ocalała dzięki pomocy ukraińskiego sąsiada Iwana Potockiego. Od 1992 r. zaczął poszukiwanie grobów ofiar ludobójstwa na Wołyniu. W Ostrówkach, Woli Ostrowieckiej oraz w Gaju odnalazł 11 mogił, w których znajdowały się szczątki 760 osób. Pracuje w lubelskim oddziale IPN .

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama