Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Jednocząca moc dysonansu

Sam długo ulegałem głosom prawicowych publicystów, którzy widzieli w papieżu liberała i marksistę. Zmieniłem zdanie podczas Jego pielgrzymki do Polski.

Na łamach GN pisano już o tym, że nie warto szukać polityki w tym, co mówił w czasie ŚDM papież: prawdy wiary są uniwersalne, a szukanie w nich lewicowych czy prawicowych treści nie ma sensu. W pełni zgadzam się z tym twierdzeniem. W tym kontekście warto przyjrzeć się właśnie opublikowanym przez biuro prasowe Watykanu słowom, które Franciszek wypowiedział w rozmowie z polskimi biskupami w czasie spotkania na Wawelu w środę 27 lipca. Świadczą o tym, że papieża po prostu nie da się zaszufladkować.

W swoim przemówieniu Franciszek zwrócił uwagę na wartości powszechnie kojarzone z lewicą: potępił wyzysk biednych przez bogatych, sprzeciwił się obecnym w niektórych parafiach cennikom za sakramenty i doradzał  duchownym przyjęcie uchodźców. Jednocześnie prosił ich o cierpliwość do młodych i o dbanie o ludzi starszych. Chciałoby się rzec: socjalista pełną gębą.

Potem jednak Franciszek, zapewne zupełnie niespodziewane dla lewicowych sprzymierzeńców, przeszedł do konserwatywnej ofensywy, przestrzegając polski Episkopat przed zagrożeniem kolonizacją ideologiczną w postaci gender. W dodatku zwrócił uwagę na ogromną rolę dziadków i babć, którzy w czasach niszczącego nasz kraj komunizmu przekazywali dzieciom wiarę. Socjalista przeciw komunizmowi? Coś się nie zgadza...

Po lekturze przemówienia Ojca Świętego do polskich biskupów nasuwają się dwa wnioski. Po pierwsze słowa Franciszka są dowodem na to, że papież kojarzony z teologią wyzwolenia i tolerancją dla homoseksualistów okazuje się bardziej konserwatywny niż się wszystkim wydaje. Po drugie trudno nie zauważyć, że głoszona przez Niego nauka powoduje w umysłach odbiorców dysonans poznawczy, z którym można pogodzić się tylko w jeden sposób: porzucić ideologiczne łatki i przyjąć chrześcijaństwo z otwartą głową, także z wartościami, których każdy zadeklarowany konserwatysta będzie się wstydził.

Kościół katolicki z natury rzeczy nie może bowiem ulegać wpływom żadnych ideologii: ani prawicowych ani lewicowych. We współczesnym świecie brak jednoznacznej klasyfikacji ideologicznej jest dla ludzi czymś dziwnym. Trzeba jednak pamiętać o tym, że Chrystus przyszedł na świat znacznie wcześniej niż powstały europejskie demokracje, które przyzwyczaiły nas do wszechobecnej dychotomii. Franciszek skutecznie od niej ucieka, zjednując sobie przychylność zarówno ludzi o wrażliwości lewicowej jak i prawicowej. Niemożliwe? A jednak: jego słowa chwali zarówno Robert Biedroń jak i Andrzej Duda.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Dziennikarz działu „Polska”

Absolwent dziennikarstwa i medioznawstwa na Uniwersytecie Warszawskim. Zaczynał w Akademickim Radiu UL Uniwersytetu Łódzkiego. Współpracował z kwartalnikiem „Fronda Lux”, „Teologią Polityczną Co Miesiąc”, portalami plasterlodzki.pl i bosko.pl. Publikował także w miesięczniku „Koncept”. Interesuje się muzyką i szeroko pojętą kulturą. Jego Obszar specjalizacji to kultura, sprawy społeczno-polityczne, tematyka światopoglądowa, media.

Kontakt:
maciej.kalbarczyk@gosc.pl
Więcej artykułów Macieja Kalbarczyka