Nowy numer 13/2024 Archiwum

"Więzienie bardzo zmienia człowieka"

O swoim przesłuchaniu Edward Klinik pisał, że był to najgorszy dzień w jego życiu. Tak, jak dla reszty kolegów, pobyt w więzieniach stał się swoistymi rekolekcjami. Do siostry pisał: „Kiedy Bóg pozwoli, że będę mógł się znowu z Tobą zobaczyć? Lecz jakże inny. Dzisiaj, mając już za sobą duży okres szkoły życiowej, patrzę inaczej na świat, gdyż więzienie bardzo zmienia człowieka. Dla niejednych staje się szkodliwym, dla innych zbawiennym. Ja i moi koledzy możemy powiedzieć, że dla nas jest i będzie tym drugim.”

Edward, gdyby żył obchodziłby dziś 97 urodziny. Na świat  przyszedł 21 lipca 1919 r. w Werne koło Bochum. Był synem Wojciecha i Anastazji. W Werne urodziła się także Maria, starsza siostra Edwarda, która w 1937 roku została urszulanką. Po powrocie z Niemiec rodzina najpierw zamieszkała w rodzinnych stronach, szybko jednak przeprowadzili się do Poznania na ul. Zieloną 1/1. Ojciec pracował jako ślusarz w warsztatach kolejowych.

W 1926 roku na świat przyszedł młodszy brat Henryk. Edward najpierw ukończył siedmioletnią Szkołę Powszechną im. Konarskiego, następnie w latach 1933-37 był uczniem Prywatnego Gimnazjum Męskiego Towarzystwa Salezjańskiego w Oświęcimiu, w latach 1938-39 uczył się w I Państwowym Liceum im. Gotthilfa Bergera w Poznaniu.

Niewiele tak naprawdę wiadomo o dzieciństwie Edwarda. Zachowało się kilka wspomnień. Jego siostra Maria (po wstąpieniu do klasztoru przybrała imię Aniela) wspominała, że Edziu był raczej spokojny i że dokazywał głównie młodszy brat Henio. Był o wiele żywszy od Edka, ale za to starszy brat był dla niego wzorem.  

Przełomowym momentem było pojawienie się w Poznaniu w 1926 roku salezjanów na Wronieckiej, w zniszczonym podominikańskim klasztorze. Spadkobiercy księdza Bosko robili wszystko, by jak najszybciej wcielić w życie testament założyciela i zająć się wychowaniem chłopców z ubogich rodzin. Prawdopodobnie ok. 1929 roku, na Wronieckiej zjawili się po raz pierwszy Edward Kaźmierski i Edward Klinik, rok później Czesław Jóźwiak. Siostra Aniela wspominała, że Edek zaczął chodzić do salezjanów, gdy skończył 10 lat. Był jedynym wśród swoich późniejszych towarzyszy, który skończył szkołę salezjańską.

W 1932 roku trafił do oratorium 10-letni Jarogniew Wojciechowski, a rok później 13-letni Franciszek Kęsy. Od tego czasu można mówić o wspólnej drodze Poznańskiej Piątki. Wzorem pierwszego oratorium księdza Bosko, także przy Wronieckiej działały towarzystwa religijne.  Edward Klinik był przewodniczącym Sodalicji Mariańskiej.

W chwili wybuchu wojny najstarsi: Klinik, Jóźwiak i Kaźmierski byli w wieku poborowym. Chłopcy z "Piątki" zostali wciągnięci do Narodowej Organizacji Bojowej. Działalność ich trwała do 1940 roku, kiedy wszyscy zostali aresztowani. W piątek 21 września 1940 został aresztowany Edward Klinik, pozostali dwa dni później. Najpierw przewiezieni zostali do Fortu VII, następnie na ulicę Młyńską w Poznaniu, potem do więzienia we Wronkach. Kolejne miejsca ich pobytu to Berlin, Zwickau.

Gdy przebywali w kolejnych więzieniach, toczyło się przeciwko nim śledztwo. 31 czerwca 1942 w Zwickau Wyższy Sąd Krajowy orzekł, że „z powodu przygotowań do zdrady stanu, w myśl artykułu II i III Rozporządzenia o prawie karnym dla Polaków, skazuje oskarżonych: Jóźwiaka, Jędrusiaka, Kiszkę, Klinika, Kęsego, Wojciechowskiego, Kaźmierskiego na karę śmierci”. Wyroku nie wykonano od razu. Musieli czekać jeszcze dwa miesiące. Wiadomo, że tuż przed śmiercią byli spokojni. Zostali zgilotynowani 24 sierpnia 1942 na placu w Dreźnie. 

Piękne są ich listy, które napisali przed śmiercią do najbliższych.

Najukochańsi Rodzice!

Mamuńciu, Tato, Marysiu, Heńku!

Dziwne są wyroki Boże, lecz musimy się zawsze z nimi pogodzić, gdyż wszystko to jest dla dobra naszej duszy. Moi kochani, dziwna jest wola Jezusa, że zabiera mnie już w tak młodym wieku do siebie, lecz jakże szczęśliwa będzie dla mnie ta chwila, w której będę miał opuścić tę ziemię. Jakże mogę się cieszyć, że odchodzę do Pana i mojej Matuchny Najświętszej zaopatrzony Ciałem Jezusa. Do ostatniej chwili Maria była mi Matką. Teraz kiedy ty Mamuńciu nie będziesz mnie miała weź Jezusa Matko, oto Syn Twój. Kochana Mamuńciu dziękuję Tobie serdeczne za ostatnie błogosławieństwo  i modlitwy. Pocztówkę odebrałem. Moi kochani nie rozpaczajcie nade mną i nie płaczcie, gdyż jestem już z Jezusem i Marią. Do ostatniej chwili z moją silną wiarą w sercu idę spokojnie do wieczności, gdyż nie wiadomo co by mnie tutaj na ziemi czekało. Was proszę moi kochani o modlitwę za moją grzeszną duszę, proszę Was o przebaczenie mych grzechów młodości. Ściska Was i całuje z całego serca i z całej duszy.

Was zawsze kochający Syn i brat
Edzio

Do zobaczenia się w niebie z Matuchną, Jezusem i św. J. Bosko.
Ja zrozumiałem moje życie dokładnie, poznałem powołanie życiowe i cieszę się, że w niebie się odwdzięczę.

Wasz Edziu
Wszystkich ściska i całuje
Edziu

Papież Jan Paweł II 13 czerwca 1999 roku w Warszawie dokonał beatyfikacji 108 osób, w tym właśnie pięciu wychowanków oratorium salezjańskiego w Poznaniu.

« 1 »

Zapisane na później

Pobieranie listy