Nowy numer 11/2024 Archiwum

Spokojność Ryszarda Petru

Gdyby Ryszard Petru wiedział, że Konstytucja 3 maja już nie obowiązuje, może by zrozumiał, że Polsce bardziej szkodzą zewnętrzni „przyjaciele” niż wewnętrzni „wrogowie”.

Ale że, jak szef Nowoczesnej sam stwierdził, „nasza konstytucja ma już 225 lat i trzyma się świetnie”, to i nie dziwota, że ingerencje zewnętrzne uznaje za całkowicie nieszkodliwe, a nawet sam, razem z kolegami z „opozycji histerycznej”, się do nich przyczynia.

No to może mu trzeba przypomnieć. Bo w rzeczywistości Konstytucja 3 maja obowiązywała tylko kilkanaście miesięcy, a to z racji wielkiej troski, z jaką pochylili się nad Rzeczpospolitą jej sąsiedzi. Oczywiście po to, żeby przywrócić „spokojność obywatelom naszym”.

Dziś też się nad Polską pochylają i choć jej dzisiejsza sytuacja jest nieporównanie lepsza od tej, która była u progu zaborów, to jakaś analogia się nasuwa. Nasi obecni troskliwcy, wypłakujący się na europejskich salonach nad polską „dyktaturą”, to może nie „targowica”, ale jednak to oni doprowadzili do tego, że Komisja Europejska ośmiela się dawać Polsce jakieś ultimatum. Oto do poniedziałku Polska ma czas na to, żeby w sprawie Trybunału Konstytucyjnego nastąpił „znaczący postęp”. Tak, to jest ultimatum wobec Polski, bo to Polacy wybrali taki parlament i takiego prezydenta – i wciąż okazują tej opcji swoje zdecydowanie największe poparcie. I to też jest przyczyna, dla której obecna „opozycja histeryczna” (termin ukuty przez kukizowców) szuka pomocy na zewnątrz: bo nie znajduje jej w Polsce. Dęty przez lewicową propagandę KOD nie wystarcza.

„Faktem są wasze uśmiechnięte twarze po każdej decyzji Brukseli, które uderzają w polski rząd” – powiedziała Beata Szydło, zwracając się do ław Nowoczesnej i PO. No cóż, trudno tego nie zauważyć. Radość i satysfakcja przebijają się przez upozowane na smutno miny ludzi  PO-Petru, gdy tłumaczą przed kamerami, jak też im przykro, że „musiało” do tego dojść.

Otóż nie musiało. Taka bezczelność unijnych urzędników nie byłaby możliwa bez ich świadomości, że mają za sobą przyszłych władców Polski. A skąd ta pewność, że oni znów będą rządzić? Ano właśnie o to chodzi, że w UE nie potrafią sobie wyobrazić, że może być inaczej. To niemożliwe, żeby jakiekolwiek konserwatywne siły rządziły dużym krajem UE dłużej niż 14 miesięcy. To po prostu wy-klu-czo-ne. Ten rząd trzeba obalić, bo w Polsce musi rządzić ktoś kochający nade wszystko Europę światłą, otwartą i postępową. I fajnie by było, żeby nie wiedział o zaborach.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Franciszek Kucharczak

Dziennikarz działu „Kościół”

Teolog i historyk Kościoła, absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wieloletni redaktor i grafik „Małego Gościa Niedzielnego” (autor m.in. rubryki „Franek fałszerz” i „Mędrzec dyżurny”), obecnie współpracownik tego miesięcznika. Autor „Tabliczki sumienia” – cotygodniowego felietonu publikowanego w „Gościu Niedzielnym”. Autor książki „Tabliczka sumienia”, współautor książki „Bóg lubi tych, którzy walczą ” i książki-wywiadu z Markiem Jurkiem „Dysydent w państwie POPiS”. Zainteresowania: sztuki plastyczne, turystyka (zwłaszcza rowerowa). Motto: „Jestem tendencyjny – popieram Jezusa”.
Jego obszar specjalizacji to kwestie moralne i teologiczne, komentowanie w optyce chrześcijańskiej spraw wzbudzających kontrowersje, zwłaszcza na obszarze państwo-Kościół, wychowanie dzieci i młodzieży, etyka seksualna. Autor nazywa to teologią stosowaną.

Kontakt:
franciszek.kucharczak@gosc.pl
Więcej artykułów Franciszka Kucharczaka