Nowy numer 13/2024 Archiwum

Wrażliwość HGW

Pani prezydent Warszawy troszczy się o przestrzeganie prawa. Ale nieco wybiórczo.

Hanna Gronkiewicz-Waltz w wywiadzie dla Moniki Olejnik w Radiu ZET dała wyraz swojej trosce o stan przestrzegania prawa w Polsce. Sprawę z Trybunałem Konstytucyjnym nazwała zamachem stanu. „Do wczoraj sądziłam, że mamy rząd autorytarny. Od wczoraj uważam, że mamy dyktaturę” – oznajmiła. Wyraziła też przekonanie, że Beata Szydło „w przyszłości będzie odpowiadać przed Trybunałem Stanu”.

Cóż, to ładnie, że pani prezydent Warszawy taka wrażliwa na odpowiedzialność i przestrzeganie prawa przez innych. Szkoda, że nie ma choćby połowy tej wrażliwości w odniesieniu do własnych decyzji. Szczególnie o jednej powinna dziś myśleć – tej, którą skrzywdziła prof. Bogdana Chazana, wyrzucając go z pracy za, de facto, wzorowe pełnienie obowiązków lekarza. Bo to chyba dobrze, że lekarz broni życia i nie chce zabijać dzieci, prawda? Tymczasem pani prezydent tak się wtedy śpieszyła z wyrzucaniem tegoż lekarza, że ogłosiła jego zwolnienie w oparciu o wyniki kontroli, zanim się jeszcze ta kontrola zakończyła.

Skutki tamtej decyzji prędko dały o sobie znać. Krótko po tym, jak profesor przestał być dyrektorem Szpitala Świętej Rodziny, dopuszczono się w nim pierwszej aborcji. Teraz gruchnęła świeża wieść o tym, że dziecko w wyniku aborcji urodziło się tam żywe i półtorej godziny konało bez pomocy. W sumie żadna sensacja – to publiczna tajemnica, że się takie rzeczy dzieją w wielu miejscach. Co więcej, nie jest to coś bardziej krzywdzącego niż aborcja, która przebiega w planowy sposób. Nie ma przecież jakościowej różnicy między zabiciem dziecka w łonie matki a spowodowaniem jego śmierci poza łonem matki. Różnica jest tylko w świadomości społecznej. Ludzie nie chcą wiedzieć, co się naprawdę dzieje przy aborcji – ale gdy dziecko pojawi się na zewnątrz żywe i krzyczy, to ta wiedza przychodzi wbrew społecznej woli. I tak jest tym razem.

Ale pani prezydent takie rzeczy na pewno wie. I dziwna rzecz, że mogła po tym spać. A chyba mogła, bo swoją antyrządową gorliwość u Moniki Olejnik eksponowała całkiem energicznie.

Nie chodzi o gnębienie Hanny Gronkiewicz-Waltz. Wszyscy robimy paskudne rzeczy i na szczęście mamy otwartą drogę do nawrócenia. Ale jeśli ktoś już zrozumie swój błąd, to, gdy tylko może, powinien go naprawić. A nic nie wskazuje na to, żeby pani prezydent zamierzała przynajmniej przeprosić i wyrazić skruchę z powodu tego, co zrobiła wtedy. Na razie się „angażuje”. Wygraża Trybunałem Stanu przeciwnikom z powodu dyskusyjnych spraw politycznych i jakby nie pamiętała, że jest dużo ważniejszy Trybunał, przed którym każdemu przyjdzie stanąć.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Franciszek Kucharczak

Dziennikarz działu „Kościół”

Teolog i historyk Kościoła, absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wieloletni redaktor i grafik „Małego Gościa Niedzielnego” (autor m.in. rubryki „Franek fałszerz” i „Mędrzec dyżurny”), obecnie współpracownik tego miesięcznika. Autor „Tabliczki sumienia” – cotygodniowego felietonu publikowanego w „Gościu Niedzielnym”. Autor książki „Tabliczka sumienia”, współautor książki „Bóg lubi tych, którzy walczą ” i książki-wywiadu z Markiem Jurkiem „Dysydent w państwie POPiS”. Zainteresowania: sztuki plastyczne, turystyka (zwłaszcza rowerowa). Motto: „Jestem tendencyjny – popieram Jezusa”.
Jego obszar specjalizacji to kwestie moralne i teologiczne, komentowanie w optyce chrześcijańskiej spraw wzbudzających kontrowersje, zwłaszcza na obszarze państwo-Kościół, wychowanie dzieci i młodzieży, etyka seksualna. Autor nazywa to teologią stosowaną.

Kontakt:
franciszek.kucharczak@gosc.pl
Więcej artykułów Franciszka Kucharczaka