Współpraca Lecha Wałęsy z SB nie ulega wątpliwości. Problem polega na tym, jakie były jej konsekwencje dla osób, o których opowiadał SB, i dla postawy Wałęsy od 1980 r. Jest szansa, że nowe dokumenty dadzą na to odpowiedź.
18.02.2016 11:29 GOSC.PL
Prace historyków, przede wszystkim Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka, nie pozostawiają wątpliwości, że Lech Wałęsa w latach 1970–76 był tajnym współpracownikiem SB o pseudonimie "Bolek". Sam Wałęsa się do tego przyznał. Spór dotyczy tego, czy i w jakim stopniu jego współpraca zaszkodziła konkretnym ludziom. Według wspomnianych historyków, zaszkodziła. Wałęsa twierdzi inaczej i powołuje się na orzeczenie sądu lustracyjnego, który w 2000 r. uznał, że nie ma podstaw do uznania go za agenta SB. Problem z tym orzeczeniem polega na tym, że sąd miał materiały obciążające Wałęsę, ale były to kserokopie, więc stwierdził, że są one "dowodowo bezwartościowe". Mówiąc inaczej, sąd orzekł, że nie ma dowodów na współpracę z SB, a nie, że takiej współpracy w ogóle nie było. Dlatego teczki "Bolka" znalezione w domu Czesława Kiszczaka mają bardzo duże znaczenie, ponieważ mogą kwestię jednoznacznie rozstrzygnąć.
To jednak nie koniec sprawy Wałęsy i jego relacji z SB. Otóż, według dokumentów, przerwał on kontakty ze służbami w 1976 r. Potem był Sierpień 1980 r. i Wałęsa stanął na czele pokojowej rewolucji. Internowany w stanie wojennym, nie zgodził się na oficjalną współpracę z Jaruzelskim. Gdy miał otrzymać Nagrodę Nobla, SB wyprodukowała fałszywe dokumenty, mające skompromitować lidera "Solidarności" w oczach świata. Był jednym z głównych architektów Okrągłego Stołu i gwarantem zawartych tam ustaleń, wreszcie prezydentem RP. Krytycy Wałęsy stawiają tezę, że w tym czasie pozostawał pod większym lub mniejszym wpływem służb specjalnych, co wpływało na jego postawę. Dawni opozycjoniści skonfliktowani z Wałęsą nie mają wątpliwości, że tak było. Dokumenty z domu Kiszczaka mogą rzucić światło także na ten okres i wyjaśnić, jak było.
Moim zdaniem Wałęsa od 1980 r. nie był pod wpływem SB. Owszem, wiele jego decyzji budzi kontrowersje, osobiście jestem wobec nich bardzo krytyczny, ale według mnie wynikały one z przekonań, sposobu rozumowania, charakteru Wałęsy, a nie z szantażowania przez SB. W mojej opinii on poparł Okrągły Stół, bo uważał, że jest to dobre rozwiązanie. Zresztą uczestniczyło w nim wielu polityków, jak np. Jarosław Kaczyński, a o agenturalność nie są oskarżani.
Postawa Wałęsy po 1989 r., według mnie, utrwaliła istniejące dziś patologie III RP. Można wręcz powiedzieć, że jest on patronem III RP z jej wadami, ale i zaletami. Jako prezydent Wałęsa otrzymał materiały SB na swój temat, po czym je przywłaszczył. Niewątpliwie chronił siebie.
Reasumując, według mnie Wałęsa jest osobą niejednoznaczną, antybohaterem poprzez swoje uwikłanie we współpracę z SB i postawę po 1989 r. i jednak bohaterem jako człowiek stojący na czele ruchu, który doprowadził do upadku komunizmu. Jako postać historyczna zapewne na stałe będzie obiektem sporów historycznych i politycznych.
Bogumił Łoziński
Zastępca redaktora naczelnego „Gościa Niedzielnego”, kierownik działu „Polska”.
Pracował m.in. w Katolickiej Agencji Informacyjnej jako szef działu krajowego, oraz w „Dzienniku” jako dziennikarz i publicysta. Wyróżniony Medalem Pamiątkowym Prymasa Polski (2006) oraz tytułem Mecenas Polskiej Ekologii w X edycji Narodowego Konkursu Ekologicznego „Przyjaźni środowisku” (2009). Ma na swoim koncie dziesiątki wywiadów z polskimi hierarchami, a także z kard. Josephem Ratzingerem (2004) i prof. Leszkiem Kołakowskim (2008). Autor publikacji książkowych, m.in. bestelleru „Leksykon zakonów w Polsce”. Hobby: piłka nożna, lekkoatletyka, żeglarstwo. Jego obszar specjalizacji to tematyka religijna, światopoglądowa i historyczna, a także społeczno-polityczna i ekologiczna.
Kontakt:
bogumil.lozinski@gosc.pl
Więcej artykułów Bogumiła Łozińskiego