Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Maria i Stanisława

Stanisławo Leszczyńska, módl się za nami!

Ostatnio czytałam o niejakiej Marii Mandel, Niemce, która w obozie w Auschwitz posłała na śmierć pół miliona kobiet i dzieci. Bestia – mówili o niej. Zabijała, skazywała na śmierć przez spalenie żywcem również maleństwa, noworodki. Co się stało z młodą, zapewne niegdyś wrażliwą kobietą, że przeistoczyła się w bestię? Podobno lubiła pieniądze i władzę. „Zauroczyła się Adolfem Hitlerem” – piszą. Jak nie urok… I w zasadzie można by się już załamać. Dość prosto bowiem, czytając jej biografię, dojść do wniosku: „Człowiek jest zły. Z gruntu zły. Gdy pojawiają się takie lub inne okoliczności, idzie złą drogą”.
Ale gdy poznaje się życie i „działalność” Marii Mandel, od razu przypomina się inne życie. I inna działalność. Również z Auschwitz. Stanisława Leszczyńska – położna, która trafiła do obozu. Narażając swoje życie, właściwie codziennie, czy raczej co chwilę, przyjmowała na świat dzieci, w sumie kilka tysięcy. Oczywiście przeżyło niewiele z nich, bo już na świecie groził im głód, choroby, esesmani i esesmanki, choćby takie jak Maria Mandel. Jednak żadna z kobiet, którym Stanisława Leszczyńska towarzyszyła przy porodzie, nie zmarła. Wszystkie porody, mimo fatalnych warunków, zimna i brudu, kończyły się pomyślnie. Stanisława Leszczyńska wielokrotnie musiała wstawiać się za rodzącymi u esesmanów. Czy zetknęła się kiedykolwiek z Marią Mandel, nie wiadomo.
Dwie kobiety. Zbrodniarka i bohaterka. Jedna niszczyła życie, a druga je ratowała. Jak to się dzieje, że w tych samych niemal okolicznościach ludzie reagują skrajnie różnie?
Obie kobiety wyszły z Auschwitz. Jedna, Stanisława, wróciła do domu, do rodziny, do pracy jako położna. Mieszkała i przyjmowała porody w Łodzi. Obecnie jest sługą Bożą, trwa jej proces beatyfikacyjny. A druga, Maria? Trafiła do więzienia w Krakowie. Została stracona. Choć sama siebie straciła długo wcześniej.
Może to porównanie jednej i drugiej kobiety jest za mocne, szokujące, wyjątkowo czarno-białe. Niemniej, zawsze i wszędzie są i Marie, i Stanisławy. Oczywiście nie aż na taką skalę, nie żyjemy wszak w czasach wojny, obozów, ciągłego wyboru życia i śmierci. Ale codziennie, każdego dnia, podejmujemy wybory. Wybierajmy dobro i życie.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Agata Puścikowska

Dziennikarz działu „Polska”

Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warszawskim. Od 2006 r. redaktor warszawskiej edycji „Gościa”, a od 2011 dziennikarz działu „Polska”. Autorka felietonowej rubryki „Z mojego okna”. A także kilku wydawnictw książkowych, m.in. „Wojenne siostry”, „Wielokuchnia”, „Siostra na krawędzi”, „I co my z tego mamy?”, „Życia-rysy. Reportaże o ludziach (nie)zwykłych”. Społecznie zajmuje się działalnością pro-life i działalnością na rzecz osób niepełnosprawnych. Interesuje się muzyką Chopina, książkami i podróżami. Jej obszar specjalizacji to zagadnienia społeczne, problemy kobiet, problematyka rodzinna.

Kontakt:
agata.puscikowska@gosc.pl
Więcej artykułów Agaty Puścikowskiej