Odwołajmy Rok Miłosierdzia, Światowe Dni Młodzieży, papieskie pielgrzymki, wielkie uroczystości, Msze na stadionach, rekolekcje, Kursy Alpha, kółka biblijne, a nawet codzienne nabożeństwa. Jasne, niech garstka fanatyków z trotylem domowej roboty pokaże nam, jacy maluścy i wystraszeni jesteśmy z arsenałem u boku, w którego moc nie wierzymy.
17.11.2015 12:47 GOSC.PL
We Włoszech uaktywniła się grupa, która domaga się odwołania publicznych obchodów Roku Miłosierdzia „ze względów bezpieczeństwa”. Bo wiadomo: zamachowcy mogą uderzyć, więc po co narażać ludzi.
Podobnie „zatroskani” zaczynają pytać, czy Światowe Dni Młodzieży to na pewno dobry pomysł w obecnej sytuacji. Bo wiadomo: dżihadyści tylko czekają na okazję.
A i pielgrzymka papieża do Afryki zaniepokoiła wielu – tym bardziej, że w Kenii kwietniowe zamachy pochłonęły podobną liczbę ofiar co w Paryżu (przy zdecydowanie większej obojętności świata).
I choć w niektórych tych zabiegach blokujących być może jest jakaś troska, zwykła, ludzka, to w gruncie rzeczy pobrzmiewa w nich nasza kapitulacja: przed, owszem, pewną siebie, dobrze zorganizowaną i wierzącą w ideę (bluźnierczo nazwaną przez nich religią), dla której gotowi są umrzeć, grupą fanatyków, ale grupą i tak skazaną na porażkę. Być może nie w wymiarze doczesnym albo przynajmniej nie w najbliższej perspektywie (choć i tu wystarczyłyby zdecydowane działania Zachodu zamiast kupowania ropy od dżihadystów), ale na pewno w perspektywie „docelowej”, czyli tej właściwej, ustawiającej wszystko.
To może trzeba pójść dalej i odwołać wszystkie masowe wydarzenia religijne, koncerty, pielgrzymki, rekolekcje, Msze na stadionach, a nawet te parafialne? Bo jakie znaczenie ma fakt, że np. w Polsce setki tysięcy ludzi codziennie zaangażowane są w nową ewangelizację? Co z tego, że na całym świecie miliony przeżywają Kursy Alpha, po których niemała część odnajduje się w Kościele? Cóż z tego, że setki muzułmanów przyjmują chrzest, także tych, którzy przywędrowali niedawno do Europy? Co z tego wreszcie, że właśnie Rok Miłosierdzia jest jedyną skuteczną odpowiedzią, jaką mamy na próbujący zarazić nas nienawiścią islamski fanatyzm? Jakie to wszystko ma znaczenie w obliczu „potęgi” dziewięciu, trzystu, pięciu tysięcy, maksymalnie trzydziestu tysięcy wojowników Państwa Islamskiego?
„Ludzie mdleć będą ze strachu w oczekiwaniu wydarzeń zagrażających ziemi” - znamy ten fragment. Ma on jednak swoje dopowiedzenie: „A gdy się to dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście głowy”. Czyli: jeszcze więcej nadzwyczajnych i publicznych jubileuszy, światowych dni, papieskich pielgrzymek, wielkich celebracji na stadionach, więcej Kursów Alpha, rekolekcji, szkół ewangelizacji... Więcej wszystkiego, czego nie puszczą na żółtym pasku w telewizji, nie uchwycą kamery, nie skomentują mądrale tego świata i nie wybiją na okładkach największe czasopisma skupione na skazanym na porażkę dżihadzie kuchennej roboty.
Jacek Dziedzina