O tym, jak (rodzinna) równość do bacówki zawitała. I nie wywieje jej nawet halny.
Pod bacówką w Brzegach kwiatki w doniczce kwitną, kolorowe firaneczki w oknie i na malutkim stole obrus w góralski deseń. Na progu siedzi baca Janina Rzepka i w tempie ekspresowym robi na sześciu drutach jedną góralską skarpetkę. – Coś trzeba robić, nie siedzieć po próznicy. Zaraz drugi udoj, klagać będę. A teraz chwila spokoju, to i skarpetki robię.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.