Nowy numer 15/2024 Archiwum

Źle, gorzej, prawo "antyprzemocowe"

Ojciec zgwałcił córkę. Dostanie pięć lat. Mama kochała dzieci - zabrano jej córki za… tuszę.

Przeczytałam dwie informacje. Niby kompletnie odrębne i bez związku.

Pierwsza: otyłej matce, chorej na chorobę przewlekłą, odebrano dwójkę dzieci. Powód - niewydolna wychowawczo, bo... gruba, chora i nieidealna. A chociaż asystentka rodziny, która pomagała matce w opiece nad dziećmi zapewnia, że rodzina funkcjonowała dobrze, że dzieci są zadbane i kochane, sąd rodzinny wie lepiej. Gruba i chora matka - zła matka. Z pewnością lepiej będzie dzieciom w chudej pieczy zastępczej.

I druga informacja: sąd (pierwszej instancji) skazał ojca pedofila, za gwałt na dwuletniej (!!!) córce na… pięć lat pozbawienia wolności. Dodatkowo przez pięć lat "tatuś" ma zakaz zbliżania się do dziecka. Znając realia polskiego sądownictwa, jeśli "ojciec" będzie w więzieniu grzeczny, może wyjść na wolność po trzech latach.

Pytanie: co się dzieje w polskim prawie, w polskich urzędach i sądach, że dochodzi do tego typu sytuacji? Dlaczego polskie dzieci są odbierane rodzicom tylko dlatego, że rodzice nie są piękni, młodzi i bogaci? Lub też dlaczego zwyrodniały pedofil, który dopuszcza się tak bestialskiego czynu, jak gwałt na maleńkim (własnym!) dziecku, otrzymuje 5 lat więzienia? Gwałt zagrożony jest notabene karą pozbawienia wolności do lat 12 (w przypadku gwałtu ze szczególnym okrucieństwem nawet 15). Dlaczego w końcu ów "ojciec" nie był oskarżony o usiłowanie zabicia dziecka? Bo czym innym, jak usiłowaniem morderstwa, jest gwałt na dwulatce? Za gwałt fizyczny na dwulatce pedofil dostał pięć lat pozbawienia wolności. Za gwałt psychiczny na dzieciach zabranych matce - urzędnicy raczej nie zostaną pociągnięci do odpowiedzialności. Spełniali przecież swój obowiązek...

Zdrowy rozsądek nakazuje nie rozdzielać kochającej się rodziny lecz wesprzeć ją tak, by mogła funkcjonować i poprawnie wychowywać dzieci. Zdrowy rozsądek nakazuje za odrażające czyny skazać psychopatę na najwyższy możliwy wymiar kary. Choćby po to, by po pięciu latach nie skrzywdził kolejnych dzieci. Nad tym zdrowym rozsądkiem, powinno czuwać zdrowe prawo. Prawo naprawdę antyprzemocowe. Gdzie ono jest?

I właśnie. Dlaczego obie te sytuacje nie wywołały reakcji tzw. środowisk postępu, które do niedawna "walczyły" dzielnie z przemocą domową, lobbując za przyjęciem tzw. Konwencji Antyprzemocowej? Gdy konwencja została podpisana i (niestety) zacznie obowiązywać - środowiska te jakoś zamilkły. Najwyraźniej - skoro na papierze jest antyprzemoc, od konkretnych działań można umyć ręce. "Ojciec" gwałciciel w zgodzie z obowiązującym prawem może dostać pięć lat więzienia. A dzieciom kochającym swoją matkę, mającym ciepły dom, można zafundować bidula. Źle, gorzej,… prawo antyprzemocowe.

Podsumowując. Za (najdalej) pięć lat, ojciec - pedofil może odzyskać pełnię władz nad małoletnią córką (oby wkroczył sąd rodzinny i natychmiast pozbawił go praw). Natomiast matka - kochająca ale gruba - może stracić pełnię władz rodzicielskich nad swoimi dziećmi. Gdzie tu elementarna logika i dobro najsłabszych?

I groteskowy wniosek się nasuwa: kochasz swoje dzieci? Idź na dietę i nie choruj. Urzędnicy nie lubią rodzicielskiej niesubordynacji.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Agata Puścikowska

Dziennikarz działu „Polska”

Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warszawskim. Od 2006 r. redaktor warszawskiej edycji „Gościa”, a od 2011 dziennikarz działu „Polska”. Autorka felietonowej rubryki „Z mojego okna”. A także kilku wydawnictw książkowych, m.in. „Wojenne siostry”, „Wielokuchnia”, „Siostra na krawędzi”, „I co my z tego mamy?”, „Życia-rysy. Reportaże o ludziach (nie)zwykłych”. Społecznie zajmuje się działalnością pro-life i działalnością na rzecz osób niepełnosprawnych. Interesuje się muzyką Chopina, książkami i podróżami. Jej obszar specjalizacji to zagadnienia społeczne, problemy kobiet, problematyka rodzinna.

Kontakt:
agata.puscikowska@gosc.pl
Więcej artykułów Agaty Puścikowskiej