"Kandydatowi PiS na prezydenta Andrzejowi Dudzie nie chodzi o debatę, a o wyborczy interes; jego środowisko przez 5 lat odmawiało debaty na zaproszenie kancelarii prezydenta" - tak prezydent Bronisław Komorowski odpowiedział na propozycję debaty wysuniętą przez Dudę. 56 proc. Polaków chce takiej debaty. Czy Komorowski się boi?
Duda zaproponował prezydentowi Komorowskiemu debatę przed I turą wyborów. W trakcie poniedziałkowej konferencji w Sejmie Duda podkreślił, że ostatnie sondaże wskazują na to, że Polacy oczekują debaty kandydatów.
"Po raz kolejny apeluję do pana prezydenta, żeby się nie obawiał, żeby do merytorycznej debaty stanął. Warunki są do uzgodnienia. Jestem otwarty na każdą propozycję. Jestem gotów wziąć udział w takiej debacie choćby jutro" - powiedział kandydat PiS.
"Polacy oczekują merytorycznej wymiany poglądów między głównymi kandydatami. To jest dzisiaj rzecz istotna" - dodał. Wyraził też pogląd, że "wypada się zaprezentować obywatelom w kontekście głównego kontrkandydata".
Duda podkreślił ponadto, że kampania w wyborach prezydenckich powinna być merytoryczna, bez uszczypliwych i "wręcz szkalujących wypowiedzi", które słyszał od współpracowników prezydenta Komorowskiego.
Do propozycji Dudy prezydent odniósł się w poniedziałek w programie telewizyjnym "Kropka nad i" w TVN24. "Nie unikam debat na tematy trudne. Nie unikam występów telewizyjnych. Problem w tym, że środowisko mojego konkurenta z PiS odmawiało jakiejkolwiek debaty w ramach kancelarii prezydenta przez 5 lat. 24 razy pan Jarosław Kaczyński nie przyjmował zaproszenia na posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Teraz, raptem, chcą koniecznie dyskutować. Nie chodzi tu chyba ani o poglądy, ani o debatę; chodzi chyba o jakiś wymierny, czysto wyborczy, interes" - ocenił.
Pytany o swoją aktywność jako prezydenta, Komorowski odpowiedział: "Nie chcę mieć politycznego ADHD, nic nie zamierzam udowadniać. Ludzie widzą to, co robię, staram się robić to przyzwoicie i nie zamierzam robić z siebie małpy i udowadniać, że jestem nadaktywny. Jestem aktywny na tyle, ile potrzeba - nie na ile życzyłby sobie mój konkurent, tylko na tyle, ile oczekują Polacy. A że Polacy się nie zawiedli, to widać w przynajmniej niektórych badaniach" - podkreślił.
Dodał, że nie chce oceniać swoich konkurentów w wyborach prezydenckich, ale obserwuje zjawisko "wystawiania do walki o najważniejszy urząd w państwie polskim - gdzie trzeba mieć kwalifikację i wiedzę z zakresu polityki obronnej, wojska, systemu bezpieczeństwa, polityki zagranicznej - osób nie tyle bez talentów, co bez wystarczającej wiedzy, zdobytej w praktyce, bez doświadczenia". Jak ocenił, jest to brak szacunku dla wyborców i państwa ze strony środowisk zgłaszających kandydatów.
"Prezydentura nie jest miejscem, gdzie się uczy sprawowania władzy. W imię odpowiedzialności za Polskę, powinno się kandydować wtedy, gdy już zgromadziło się doświadczenie i umiejętności, by je - w ramach prezydentury - oddać" - podkreślił.
Przekonywał, że partie nie zadbały o to, by kandydaci dysponowali odpowiednim doświadczeniem w zakresie obronności i polityki zagranicznej. "A są to podstawowe zadania prezydenta" - zwrócił uwagę Komorowski.
Wcześniej komentując wezwanie Dudy, dyrektor biura prasowego Kancelarii Prezydenta Joanna Trzaska-Wieczorek podkreśliła w rozmowie z PAP, że prezydent Komorowski "jako urzędująca głowa państwa niemal od pięciu lat prezentuje swoją koncepcję i model prezydentury - odpowiedzialnej i aktywnej".
"Dziwi podwójna moralność prezentowana przez polityków PiS, którzy nawołują prezydenta do debaty, podczas gdy samo ugrupowanie przez cały ten czas nie skorzystało z zaproszenia prezydenta do rozmów o najważniejszych sprawach dla Polski, w tym bezpieczeństwie kraju" - powiedziała Trzaska-Wieczorek.
Dyrektor prezydenckiego biura prasowego zwróciła też uwagę, że przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości jak dotąd 24 razy zignorowali posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Narodowego, co - jak dodała - "w obecnej sytuacji międzynarodowej musi budzić poważne pytania o rozmijanie się szumnych deklaracji z czynami".
"Dziwi też uporczywe wzywanie do debaty w obliczu niepodjęcia rękawicy rzuconej przez kandydata PSL Adama Jarubasa kandydatowi PiS Andrzejowi Dudzie" - dodała Trzaska-Wieczorek.
Jarubas w zeszły poniedziałek zaapelował do Dudy o spotkanie w przedwyborczej debacie. Zdaniem Jarubasa Polacy powinni mieć szansę na porównanie programów wyborczych.
Z badania IBRiS dla poniedziałkowej "Rzeczpospolitej" wynika, że 56 proc. Polaków uważa, że prezydent Komorowski powinien jeszcze przed pierwszą turą wyborów zmierzyć się w debacie telewizyjnej z pozostałymi kandydatami. "Najwięcej zwolenników debaty jest wśród wyborców PiS (83 proc.), czyli partii, której kandydat Andrzej Duda ma najwięcej szans na drugą turę" - pisze "Rz".
W wyborach prezydenckich chcą wystartować m.in. urzędujący prezydent Bronisław Komorowski, Andrzej Duda (PiS), Adam Jarubas (PSL), Magdalena Ogórek (SLD), Janusz Korwin-Mikke (KORWiN), Anna Grodzka (Partia Zielonych i lewica społeczna), Marian Kowalski (Ruch Narodowy), Jacek Wilk (KNP), Waldemar Deska (Partia Libertariańska) oraz muzyk Paweł Kukiz.
Wybory prezydenckie odbędą się 10 maja; jeśli żaden z kandydatów nie zdobędzie ponad połowy ważnie oddanych głosów, 24 maja odbędzie się druga tura wyborów.