Nowy numer 13/2024 Archiwum

Wtopa klimatyczna

Idę o zakład, że na szczycie Unii Polska nie zawetuje zgubnego dla nas pakietu klimatycznego. Choć mam cichą nadzieję, że jutro będę musiał przyznać, jak bardzo się pomyliłem.

Weta nie będzie, bo od dłuższego czasu wypuszczane są informacje o możliwym kompromisie. Nikt z przywódców unijnych nie chce wracać do domu ze świadomością, że szczyt trzeba powtórzyć, więc nacisk na "dogadajmy się jakoś” będzie ogromny. Pytanie, czy jakakolwiek rekompensata - bo zapewne dostaniemy jakąś ofertę - za naszą zgodę na pakiet jest w stanie rzeczywiście zrekompensować nam straty, jakie poniesie polska gospodarka na wdrażaniu zielonych postanowień. Jeśli redukcja „największego współczesnego zagrożenia ludzkości”, jakim w zielonej religii jest emisja CO2, ma wynieść aż 40 proc. do 2030 roku, to dla przemysłu opartego w dużej mierze na wydobyciu węgla oznacza zabójstwo. A dla każdego płatnika rachunków za ogrzewanie i prąd - bolesne uderzenie po kieszeniach. "Polska emituje około 50 proc. więcej dwutlenku węgla na jednostkę energii elektrycznej” - mówi Janusz Steinhoff, były minister gospodarki. "Na jedną megawatogodzinę mniej więcej emitujemy ponad jedną tonę dwutlenku węgla, średnia unijna to jest około 500 kg, dlatego Polska odczuje skutki pakietu klimatyczno-energetycznego w stopniu największym spośród krajów Unii Europejskiej” - dodaje.

W tle oczywiście jest bardzo aktywne zielone lobby, które naciska skutecznie na wprowadzenie niskoemisyjnych technologii, które jednak wcale nie obniżają rachunków za prąd... bo nie mogą: zbyt drogo kosztują. Efekt jest taki, że ceny energii w Unii już są wyższe niż np. w Ameryce. Pakiet klimatyczny, który już teraz jest realizowany (zakładający 20 proc. redukcję CO2 i wzrost udziału źródeł odnawialnych do 20 proc. do 2020 r.), skutecznie obniżył konkurencyjność europejskiej gospodarki. Jeśli przejdzie nowy, bardziej radykalny, dobije nie tylko polską gospodarkę, ale konkurencyjność gospodarki unijnej w ogóle. Polska ma możliwość zawetowania tego niedobrego projektu. Pytanie, czy premier Kopacz stać na to, na co nie było stać parę lat temu premiera Tuska, gdy ostatecznie na pakiet się zgodził. Obym jutro obudził się i mógł przyznać, że bardzo się pomyliłem z tym niedowierzaniem.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Jacek Dziedzina

Zastępca redaktora naczelnego

W „Gościu" od 2006 r. Studia z socjologii ukończył w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował m.in. w Instytucie Kultury Polskiej przy Ambasadzie RP w Londynie. Laureat nagrody Grand Press 2011 w kategorii Publicystyka. Autor reportaży zagranicznych, m.in. z Wietnamu, Libanu, Syrii, Izraela, Kosowa, USA, Cypru, Turcji, Irlandii, Mołdawii, Białorusi i innych. Publikował w „Do Rzeczy", „Rzeczpospolitej" („Plus Minus") i portalu Onet.pl. Autor książek, m.in. „Mocowałem się z Bogiem” (wywiad rzeka z ks. Henrykiem Bolczykiem) i „Psycholog w konfesjonale” (wywiad rzeka z ks. Markiem Dziewieckim). Prowadzi również własną działalność wydawniczą. Interesuje się historią najnowszą, stosunkami międzynarodowymi, teologią, literaturą faktu, filmem i muzyką liturgiczną. Obszary specjalizacji: analizy dotyczące Bliskiego Wschodu, Bałkanów, Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych, a także wywiady i publicystyka poświęcone życiu Kościoła na świecie i nowej ewangelizacji.

Kontakt:
jacek.dziedzina@gosc.pl
Więcej artykułów Jacka Dziedziny