Nowy numer 13/2024 Archiwum

Obudził nas ze złego snu

Doświadczyliśmy w życiu tak namacalnej i cudownej działalności Boga, że byłoby egoizmem zatrzymać to dla siebie...

Jesteśmy razem dzięki łasce i działaniu Pana Jesusa. Długo zastanawialiśmy się, czy naszym świadectwem podzielić się z innymi osobami. Myśleliśmy, że to tak osobiste przeżycie, że powinniśmy zachować je wyłącznie dla siebie. Ale z drugiej strony doświadczyliśmy w życiu tak namacalnej i cudownej działalności Boga, że byłoby egoizmem gdybyś to wspaniałe doświadczenie zatrzymali  tylko dla siebie. Dlatego przynagleni przez Pana chcemy podzielić się nim, poświadczając przy tym,  że Bóg jest, istnieje naprawdę, bardzo nas kocha i ma realny wpływ na nasze życie.

Paulina:

Razem z Marcinem jeszcze 4 lata temu żyliśmy obok Pana Boga. Chodziliśmy na niedzielne Msze Św. Ale nie rozumieliśmy, po co. Wybieraliśmy z wiary to, co nam odpowiadało, odrzucając resztę. Byliśmy bardzo letni w wierze, czasem nawet zimni. Ale, nie wiemy nawet kiedy, Pan może dotknąć naszych serc, rzucić iskrę. Znamy się od 7 lat. Pan obudził nas ze złego snu, dotykając najpierw serca Marcina.

Marcin:

Był taki okres w moim życiu ze skupiałem się tylko wyłącznie na sobie, na zaspokojeniu swoich potrzeb i pragnień. W moim życiu najważniejsza była siłownia, gry komputerowe, sztuki walki. Żyłem w grzechu nieczystości. Wszystko zmierzało, że nasz związek się rozpadnie. Paulinka pojechała do Norwegi na wyjazd ze stowarzyszeniem, ja zostałem w Warszawie.

Pamiętam, że krążył po Internecie wykład pewnego księdza na temat zagrożeń duchowych w naszym życiu, ja wtedy się śmiałem ze słów tego księdza, ale jedno zdanie utkwiło mi w pamięci, nie wiem czemu, ale to zdanie nie dawał mi spokoju: ,,zobaczcie, po której stronie jesteście”. Ksiądz polecał również obejrzeć film „Egzorcyzmy Anneliese Michel”. Obejrzałem film, zrobił na mnie ogromne wrażenie. Zapytałem się Pana Jezusa: „Panie, czy jestem z Tobą?” i odmówiłem modlitwę, zawierzająca moje życie Sercu Pana Jezusa i wtedy Pan mnie uzdrowił, dosłownie klapki spadły mi z oczu, uświadomiłem sobie, jak daleko byłem od Pana Boga, i że wcale nie żyłem, jak Pan Jezus by pragnął. Pan Jezus pokazał mi moje grzechy, co je złe. Następnego dnia poszedłem do spowiedzi  i - nie wiem skąd - ale wiedziałem wszystkie swoje grzechy, wcześniej nawet nie myśląc o nich, nie rozważając, co jest grzechem a co nie jest. Spowiedzi nie planowałem, po prostu moje serce tego pragnęło. Po spowiedzi odczułem ogromną radość i pokój. Przyjąłem komunię świętą, odczułem świętość tego małego opłatka i że Pan naprawdę jest w tym małym chlebku, serce waliło mi jak głupie.

Pamiętam, jak dzisiaj zdziwienie kolegi, że dzisiaj nie idę na siłownię tylko do kościoła.

Wszystko, co mnie zniewalało do tej pory, Pan Jezus uzdrowił w jednej chwili. Z jakimś czasem moje serce kochało Pana Jezusa coraz więcej i nic w życiu nie sprawiało mi większej radości jak spotkanie z Panem, w swoim sercu zrodziła się myśl o zostaniu księdzem. Na początku starałem się to ukryć  przed Paulinką, ale pewnego dnia zapytała mnie o to. Powiedziałem, że tak, chociaż nie było łatwo, wspólnie postanowiliśmy się modlić o wolę Pana Jezusa w naszym życiu. Pan Jezus mówi: „Jeśli dwoje zgodnie prosić będzie o jakąś rzecz, otrzyma to”. I tak się stało. Pan Jezus pokazał nam swoją wolę. Pewnego razu przed spowiedzi świętą poprosiłem żeby przemówił do mnie przez usta tego księdza  i ksiądz przynaglił mnie, do oświadczenia się Paulince. Był to dla mnie znak, ale do końca nie wierzyłem, nie miałem pewności, czy tego chce Pan Jezus. W swoim sercu odczuwałem co innego. Przeprosiłem Pana Jezusa i powiedziałem, że nie jestem pewien i proszę o kolejny znak. Następnym znakiem był pierścionek zaręczynowy, który kupił mi mój Tata. Oczywiście Tata nic o tym wszystkim nie wiedział i nie jest osobą, która lubi ingerować w czyjeś życie, przynaglać. I nigdy tego nie robi,  a tu nagle kupił ten pierścionek. Pomimo tego, ja nadal byłem uparty, że chcę zostać księdzem, bo tego pragnę i tak czuję w sercu. Powtarzałem słowa: niech się spełni Twoja wola, Panie.

I prosiłem o kolejny znak. Pewnego wieczoru była msza o uzdrowienie w kościele. Nie planowałem na niej być, miałem pracować do późnego wieczora, ale tak się stało, że jednak byłem i prosiłem Pana Jezusa o spełnienie Jego woli wobec mnie i Paulinki, ale poprosiłem, żeby Paulinka mi to powiedziała . Co ciekawe, Paulinka też tam była i też o to prosiła, nie widzieliśmy się. Pod koniec mszy Ksiądz poprosił wszystkich młodych o przyjście na ołtarz i utworzenie koła wokoło Najświętszego Sakramentu, jak się później okazało Paulinka również była w tym kole i zobaczyła naprzeciwko siebie Najświętszy Sakrament, później Mnie i mozaikę na filarze, pod której środku stałem. Na mozaice był Pan Jezus błogosławiący Parę młodą z napisem: „Bądźcie szczęśliwi”. Ja nic o tym nie wiedziałem, dopiero dowiedziałem się po wyjściu z kościoła.

Dziękowaliśmy Panu Jezusowi za odpowiedź.

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..
TAGI:

Zapisane na później

Pobieranie listy