Nowy Numer 16/2024 Archiwum

I znów ten niepokój

Miało być miło, bezpiecznie, kulturalnie, pokojowo. A tu wojna. Chociaż... po co zaraz takie słowo?

Już nie trzeba mówić „prorosyjscy separatyści”, bo teraz to po prostu, bez przykrywki, wojsko rosyjskie. Nie trzeba się zastanawiać, czy ci „separatyści” zaopatrywali się w broń na bazarze u starej Fiedorowej w Doniecku czy w spożywczym w Ługańsku, ani kombinować, kto dostał te tony soli z „transportu humanitarnego” i co się potem z tym transportem działo.

Weszli. Tak po prostu. Mamy atak na duży, suwerenny, europejski kraj… i jakoś to ciągle nie dociera. Zachód szykuje się do odpalenia kolejnej porcji „wyrazów zaniepokojenia”, a tęgie głowy od Warszawy po Londyn kombinują nad wymyśleniem nowych sformułowań, takich, żeby Rosjanom w pięty poszło. Może przekażą Moskwie „wyrazy olbrzymiego zaniepokojenia”? Może okażą się „głęboko poruszeni”, a może nawet „wstrząśnięci”?

Mamy za sobą wiele tygodni obróbki szarpaniem. Tu aneksja, tam eksces, tu naruszenie granicy, tam strzelanina. To tak jak z żabą, którą ponoć można ugotować na żywo stopniowym podnoszeniem temperatury wody – i nawet nie zauważy, gdy to już nie będzie na żywo. Hitler byłby dumny, widząc, że po tylu latach jego strategia dozowanego napięcia jest kopiowana prawie bez poprawek. Ale cóż – Rosjanie od setek lat są zapatrzeni w niemieckie wzorce.

Skuteczność tych wzorców pokazuje, w jakich złudzeniach żyje ludzkość, przynajmniej ta „cywilizowana”. Całe społeczeństwa zapadły w słodką drzemkę, przekonane, że jesteśmy coraz lepsi, milsi, coraz bardziej pokojowo nastawieni. Że już nikogo w Europie nie interesuje ekspansja terytorialna, co najwyżej ekonomiczna – ale teraz globalizacja, więc to i tak wszystko jedno, kto trzyma w ręku kapitał. Że teraz to przed nami tylko walka o kobiety wolne od mężczyzn, o mężczyzn wolnych od męskości, o dzieci wolne od rodziny i od moralnych przesądów, o psy wolne od łańcuchów, o przyrodę wolną od ludzi. A tu nagle… strzelają! W środku Europy! Wchodzą i nawet „dzień dobry” nie mówią. Zabijają ludzi bez ich zgody na eutanazję!

Żałosne jest to „zaniepokojenie” działaniami Rosji.

Zdaje się, że nadchodzi czas weryfikacji, ile wart jest cały ten sztafaż „dobra”, w jakim żyją ludy Zachodu i jak więzi je tych „majętności wiele”, których nie są w stanie ryzykować.

Patriotyzm? Nadstawianie karku? A za co? W imię czego? Żyjemy do śmierci, a potem nic, więc oddalmy jeszcze tę nicość, jeszcze troszkę…

Pryska mit świata dobrych ludzi.

I to jest jakaś pociecha. Bo życie w złudzeniach nic dobrego nie przynosi. A gdzie można naprawdę zginąć, tam przynajmniej jest szansa, że obudzi się prawdziwe życie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Franciszek Kucharczak

Dziennikarz działu „Kościół”

Teolog i historyk Kościoła, absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wieloletni redaktor i grafik „Małego Gościa Niedzielnego” (autor m.in. rubryki „Franek fałszerz” i „Mędrzec dyżurny”), obecnie współpracownik tego miesięcznika. Autor „Tabliczki sumienia” – cotygodniowego felietonu publikowanego w „Gościu Niedzielnym”. Autor książki „Tabliczka sumienia”, współautor książki „Bóg lubi tych, którzy walczą ” i książki-wywiadu z Markiem Jurkiem „Dysydent w państwie POPiS”. Zainteresowania: sztuki plastyczne, turystyka (zwłaszcza rowerowa). Motto: „Jestem tendencyjny – popieram Jezusa”.
Jego obszar specjalizacji to kwestie moralne i teologiczne, komentowanie w optyce chrześcijańskiej spraw wzbudzających kontrowersje, zwłaszcza na obszarze państwo-Kościół, wychowanie dzieci i młodzieży, etyka seksualna. Autor nazywa to teologią stosowaną.

Kontakt:
franciszek.kucharczak@gosc.pl
Więcej artykułów Franciszka Kucharczaka