Nowy numer 13/2024 Archiwum

To nie jest zabawa, tu chodzi o życie

Można przypuszczać, że równy dostęp katolików do funkcji kierowniczych nie będzie przedmiotem szczególnej troski nowej pełnomocnik ds. równości.

Kończą się wakacje. Przed nami kolejny rok szkolny i kontynuacja sporu, jaki minister edukacji narodowej J. Kluzik-Rostkowska rozpoczęła w kwietniu ze szkołami, które przystąpiły do programu Szkoła Przyjazna Rodzinie. Do dwudziestu szkół powiatu wołomińskiego, które złożyły w Centrum Wspierania Inicjatyw dla Życia i Rodziny wnioski o przyznanie im certyfikatu dającego rodzicom pewność, że w procesie wychowania promowane będą rodzina i małżeństwo mężczyzny i kobiety, ministerstwo błyskawicznie wysłało kontrole finansowe. Oficjalnie w celu sprawdzenia kondycji finansowej w trosce o to, czy „udźwigną” koszty realizacji tego programu.

Centrum Wspierania Inicjatyw dla Życia i Rodziny to fundacja założona w grudniu 2012 r. i dobry przykład społeczeństwa obywatelskiego, które poważnie traktuje artykuł 18. Konstytucji RP, mówiący o małżeństwie kobiety i mężczyzny oraz rodzinie, będących „pod ochroną i opieką RP”. Fundacja przygotowuje program edukacyjny przyjazny rodzinie, zamierza koordynować współpracę między samorządami i szkołami oraz organizuje opinię publiczną wokół wartości zapisanych w naszej konstytucji. W lipcu br. złożono w sejmie apel do marszałek E. Kopacz, podpisany przez prawie 140 tys. Polaków, w sprawie zaprzestania prac nad nowelizacją ustawy antydyskryminacyjnej, która w praktyce może pozwolić na „zwalczanie” postaw prorodzinnych pod pretekstem dyskryminacji homoseksualistów. Projekt przeszedł już pierwsze czytanie i głosami SLD, TR oraz większości posłów PO skierowano go do dalszych prac.

Niepokój wielu rodziców o to, że ich dzieci będą w szkołach przekonywane do koncepcji „płci kulturowej”, wczesnej inicjacji seksualnej czy też do „nowoczesnej” rodziny jednopłciowej, nie jest pozbawiony podstaw. W debacie publicznej oraz na wielu uniwersytetach koncepcja „społecznej i kulturowej tożsamości płci”, znana jako gender studies, zmienia się w praktyce politycznej w ideologię głoszącą, że tożsamość kobiety i mężczyzny nie podlega i nie powinna (!) podlegać żadnym „ograniczeniom” – ani tym, które wynikają z cech biologicznych, ani tym, które jako normy kulturowe służą kolejnym pokoleniom w przygotowaniu młodych do pełnienia ról matki i ojca.

Spór minister edukacji ze szkołami, które wystąpiły o przyznanie Certyfikatu Szkoły Przyjaznej Rodzinie, został zawieszony na czas wakacji. Jednak problem wartości, wedle których zamierzamy kształtować życie społeczne w tak delikatnych dziedzinach jak małżeństwo i rodzina, seksualność młodego człowieka czy ochrona życia od poczęcia do naturalnej śmierci, nie został odłożony na wakacyjną półkę. Wydarzyło się zbyt wiele, by wierzyć, że sprawy potoczą się własnym rytmem.

W ostatnich dniach kwietnia Rada Ministrów podjęła decyzję o skierowaniu do sejmu uchwały o ratyfikacji Konwencji Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet, która wprowadza do praktyki życia społecznego program walki z „tradycyjnymi i religijnymi stereotypami”, obarczanymi odpowiedzialnością za przemoc. Strony konwencji zobowiązują się także do „uwzględniania perspektywy płci społeczno-kulturowej”. W ostatnich dniach lipca premier D. Tusk mianował prof. M. Fuszarę nowym pełnomocnikiem rządu ds. równego traktowania. Bogaty dorobek zawodowy nowej minister obejmuje m.in. powołanie w ISNS UW pierwszych (!) w Europie Środkowo-Wschodniej Podyplomowych Studiów nad Społeczną i Kulturową Tożsamością Płci. Perełką uczelnianego życia ISNS niech będzie (autentyczna) wypowiedź jednej z osób prowadzących zajęcia na temat globalizacji wartości: „Czy lekarz, który mówi matce tuż po porodzie: »ma pani córkę/syna«, nie jest przykładem heteroseksualnej opresywności?”. Nie znam aktualnej płci kulturowej tej osoby, więc niech pozostanie anonimem. Czy to wciąż jeszcze wolność naukowych dociekań, czy już świadoma, ideologiczna interwencja w system wartości studentów?

Prezydent Warszawy H. Gronkiewicz-Waltz odwołała dyrektora prof. B. Chazana z pracy oraz funkcji dyrektora Szpitala im. Świętej Rodziny za „niesłuszne” korzystanie z klauzuli sumienia w sytuacji odmowy aborcji ze wskazań eugenicznych. Okazuje się, że w III RP równie łatwo jak w PRL traci się pracę i stanowisko „za przekonania”, niezależnie od tego, jak wiele zawodowych osiągnięć ma się w dorobku. Jeśli dodamy do tego krytyczną opinię prof. M. Fuszary o „chrześcijańskich” poglądach ministra M. Królikowskiego, możemy przypuszczać, że równy dostęp katolików do funkcji kierowniczych nie będzie przedmiotem szczególnej troski nowej pełnomocnik.

Kolejną „rewolucję” w systemie wartości Polaków przynosi rządowy projekt ustawy o in vitro, nazwany z wakacyjną lekkością „o leczeniu niepłodności”. Projekt wyraźnie bagatelizuje kwestię liczby tworzonych zarodków, ich mrożenia czy możliwość eugenicznej selekcji pod pretekstem unikania chorób dziedzicznych. To, jak w opiniotwórczych mediach potraktowano chore, poczęte metodą in vitro dziecko, którego prof. Chazan nie chciał „usunąć”, budzi obawę o konsekwencje ustawy, która człowieka zmienia w produkt, a jego prawo do życia uzależnia do „jakości” tego produktu. Wakacje dobiegają końca, ale wszystkie te decyzje, nominacje i projekty ustaw stanowią problem, którego nie możemy zostawić wyłącznie politykom. Dla nich to tylko przedwyborcza gra, a tu naprawdę chodzi o życie. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy