Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Zróbcie sobie oszołoma

Nareszcie przemówił. Pierwszy oszołom III RP, który straszy diabelską listą. A może jednak oddany ewangelizacji ksiądz, który padł ofiarą medialnej nagonki?

Parę tygodni temu media obiegła sensacyjna wiadomość o „liście ks. Sawy”. Był to zestaw pytań do rachunku sumienia dla osoby przygotowującej się do modlitwy o uwolnienie. Lista miała charakter roboczy, pytania zawierały pewne skróty myślowe, czytelne dla osób ze wspólnoty ks. Przemysława Sawy z Bielska-Białej. Jednak ktoś – bez zgody autora – ją upublicznił, a żądne sensacji hieny dziennikarskie wykorzystały sytuację bez litości, kreując wizerunek egzorcysty z Podbeskidzia na największego świra współczesnego świata, który widzi diabła w Beatlesach i wojowniczych żółwiach ninja.

Przykre w tej sprawie jest to, że do publicznego kopania ks. Sawy dołączył się również jezuita i publicysta portalu „Deon.pl” o. Wojciech Żmudziński SJ. Zakonnik w pełnym ironii felietonie „przecierał oczy ze zdumienia” i zarzucał duchownemu, że tworząc listę sam „stał się narzędziem szatana”. Pominę milczeniem wagę prześmiewczych oskarżeń, które nigdy nie powinny wypłynąć w tym kontekście z ust ani spod pióra osoby konsekrowanej, jaką jest o. Żmudziński. Zastanawiający jest dla mnie jednak fakt, że jezuita nie spróbował nawet skontaktować się z ks. Przemysławem. Wystarczył jeden telefon czy mail i już wiele (jeśli nie wszystkie) z wątpliwości zrodzonych w głowie  o.Żmudzińskiego zostałoby wyjaśnionych. Ale ironia sprzedaje się najwyraźniej lepiej. Dziwny jest ten sojusz zakonnika z lewicowymi mediami w kopaniu (jego tekst jest więcej niż krytyką) ks. Sawy, bo wydawało mi się, że gramy wszyscy w tej samej drużynie…

Media wyśmiały, gębę oszołoma księdzu przyprawiły (przy wydatnym współudziale jezuity), a tymczasem „pierwszy oszołom III RP” zabrał w końcu głos. I w rozmowie z Marcinem Jakimowiczem („Jasna sprawa”) wyjaśnił skąd się wzięła „lista”, o co w niej chodziło, sprostował wiele zakłamanych informacji, które pojawiły się na temat jego działalności i wyraźnie podkreślił, że niezdrowa fascynacja złem nie ma z chrześcijaństwem nic wspólnego. Okazało się, że ten wariat ks. Sawa nie jest wcale wariatem, ale oddanym głoszeniu Ewangelii księdzem, dla którego priorytetem jest przepowiadanie Słowa Bożego, a egzorcyzmy są tylko jednym z wielu elementów jego posługi.

Osobiście nie miałem co do tego wątpliwości. Przez kilka semestrów uczestniczyłem w zajęciach z dogmatyki na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Śląskiego prowadzonych przez ks. dr Przemysława Sawę. I zapewniam, nikt demonami nikogo nie straszył. A wśród wielu wykładowców, z którymi miałem przyjemność się spotkać, ks. Sawa był jednym z tych, którzy wnieśli najwięcej Jezusa Chrystusa w intelektualny kurs świętej teologii. Bo jest praktykiem duszpasterstwa, nie tylko teoretykiem.

Tym trudniej mi zrozumieć, dlaczego o. Żmudziński przyczynił się do uwierzytelniania kłamstwa na temat ks. Sawy.

- Nigdy nie demonizowałem świata. Staram się wybijać innych z takiego myślenia. Czasami spotykam ludzi, którzy wszędzie węszą diabła. Jestem pierwszą osobą, która powie: Zaraz, zaraz. Niekoniecznie... – powiedział egzorcysta z Podbeskidzia w rozmowie z Marcinem Jakimowiczem. Odpiera też oskarżenia, wedle których propaguje fascynacje złem:

- Tych, którzy tak napisali, zapraszam na spotkania Szkoły Ewangelizacji w Bielsku, na spotkania modlitewne, które od lat animuję, na Msze z modlitwą o uzdrowienia. Można zerknąć do moich książek (znamienny tytuł: „Zwycięstwo światłości”!), posłuchać homilii, zobaczyć uliczne ewangelizacje, porozmawiać z tysiącami osób, które zetknęły się z działalnością naszej wspólnoty. Nigdy – absolutnie nigdy – nie skupiam się na złu. Co nie znaczy, że nie demaskuję, gdy trzeba, jak to pan nazwał, „ciemnej strony mocy”. Mówimy przede wszystkim o Jezusie. Pamiętajmy jednak, że On sam przestrzegał: „Bójcie się Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle” – powiedział.

A mnie zastanawia tylko, jak daleka jest droga od wyśmiewania i lekceważenia zagrożeń duchowych do rzeczywistego zanegowania istnienia diabła.

C.S. Lewis w Przedmowie do „Listów Starego Diabła do Młodego” napisał: „Jeśli chodzi o diabły, istnieją dwa, równie wielkie, a równocześnie przeciwstawne sobie błędy, w które może popaść nasze pokolenie. Jednym z nich jest niewiara w ich istnienie. Drugim wiara i przesadne, a zarazem niezdrowe interesowanie się nimi”.

U księdza Sawy nie widzę żadnego z tych błędów.

Przeczytaj też: Jasna sprawa - wywiad Marcina Jakimowicza z ks. dr Przemysławem Sawą

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wojciech Teister

Redaktor serwisu internetowego gosc.pl

Dziennikarz, teolog. Uwielbia góry w każdej postaci, szczególnie zaś Tatry w zimowej szacie. Interesuje się historią, teologią, literaturą fantastyczną i średniowieczną oraz muzyką filmową. W wolnych chwilach tropi ślady Bilba Bagginsa w Beskidach i Tatrach. Jego obszar specjalizacji to teologia, historia, tematyka górska.

Kontakt:
wojciech.teister@gosc.pl
Więcej artykułów Wojciecha Teistera