Nowy numer 13/2024 Archiwum

Antyrządowe protesty w Turcji

Do wczesnych godzin rannych w poniedziałek trwały starcia tureckiej policji z demonstrantami w centrum Stambułu oraz w Izmirze, gdzie protestujący podpalili biura rządzącej Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP).

W poniedziałek rano na ulicach Stambułu, największej tureckiej metropolii, panował już spokój. Na położonej nad Bosforem jednej z głównych arterii miasta leżały wyrwane z ziemi elementy przystanków autobusowych, chodnikowe płyty i znaki drogowe, których demonstranci użyli do budowy barykad.

Ulice w pobliżu stambulskiej siedziby premiera wyłączono z ruchu. W nocy policja użyła gazu łzawiącego, by rozproszyć tłum napierający na ten gmach. W pobliskim meczecie zorganizowano prowizoryczny punkt medyczny.

W stolicy Turcji Ankarze policja urządziła obławę na centrum handlowe, gdzie mieli się ukrywać demonstranci; zatrzymano kilkaset osób. W Izmirze, trzecim co do wielkości mieście Turcji, protestujący obrzucili w nocy ładunkami zapalającymi biura rządzącej AKP; pożar ugaszono - podała agencja Dogan.

Bodźcem do wybuchu największych od lat antyrządowych protestów stały się plany przebudowy stambulskiego placu Taksim. Lokalizacja ta jest tradycyjnie miejscem, z którego wyruszają demonstracje. W piątek policja podjęła interwencję przeciwko osobom, okupującym w namiotach park przy placu w celu niedopuszczenia do wycinki drzew w tym miejscu.

W niedzielę premier Recep Tayyip Erdogan potwierdził, że ma być tam wybudowany meczet, czym - jak komentują agencje - rozdrażnił demonstrantów zarzucających premierowi i jego powiązanej z ruchem islamistycznym AKP zapędy autorytarne i próbę islamizacji kraju. Wcześniej pojawiały się informacje, że plany rekonstrukcji obejmują budowę również centrum handlowego.

Od piątku tureckie siły bezpieczeństwa zatrzymały ponad 1700 demonstrantów, ale większość z nich zwolniono po przesłuchaniu i ustaleniu tożsamości - poinformował w niedzielę szef MSW Muammer Guler. Dodał, że w całym kraju od wtorku zorganizowano w sumie 235 demonstracji w 67 miastach. Prawie 60 cywilów i 115 policjantów zostało rannych - głoszą oficjalne statystyki, jednak organizacje pozarządowe i broniące praw człowieka mówią o tysiącu rannych.

Amnesty International poinformowała nawet o dwóch ofiarach śmiertelnych demonstracji, ale danych tych nie potwierdzono oficjalnie. (PAP)

akl/ ap/

13925084 arch.

« 1 »

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama