Nowy numer 13/2024 Archiwum

Albo in vitro, albo cierp!

Cierpiący na niepłodność rodzice - mam złą wiadomość: NFZ będzie finansować in vitro.

Wiadomość jest zła i pachnie… totalitaryzmem. Ostro? Niestety. Skoro NFZ w ramach narodowego planu leczenia niepłodności da pieniądze tylko na in vitro, oznacza to, że dyskryminuje wszystkie te pary, które tej procedurze poddać się nie chcą. Więcej – daje im jedno rozwiązanie: albo in vitro, albo cierpcie dalej  (przeczytaj informację Za 3 lata in vitro z NFZ).

Ze ściśniętym sercem przyglądałam się wczorajszej debacie w gmachu Sejmu. Zaproszono wysokiej klasy specjalistów, lekarzy. I co? Politycy i urzędnicy Ministerstwa Zdrowia usłyszeli, że np. istnieje ok. 100 definicji niepłodności. Jej przyczyn tysiące, a sposobów leczenia jeszcze więcej. Do jakiego wniosku doszli? Będziemy finansować in vitro.

No tak. Tylko po co stracili tyle godzin na posiedzenie? Efekt spotkania przecież ustalono z góry. Bo gdyby politycy słuchali uważnie i próbowali coś rozumieć, nie podjęliby tak pochopnej decyzji. Bo czy to logiczne, by NFZ finansowało najdroższy sposób medycyny na ominięcie (bo nie wyleczenie!) niepłodności? A co z naprotechnologią? Z dziesiątkami zabiegów? A usuwanie endometriozy, a antybiotykoterapia i drogie leczenie hormonalne?

Trzyletni program ruszy 1 lipca 2013 roku i obejmie 15 tys. par: w pierwszym roku 3 tys., w drugim roku – 5 tys. a w trzecim roku – 7 tys. par. Szacunkowe koszty programu to 250 mln złotych: w pierwszym roku na – jak tłumaczył wiceminister Sopliński – „biotechnologiczną część leczenia” zostanie przekazanych 50 mln zł., w drugim roku – 82 mln a w trzecim – 115 mln zł.

I kto w programie in vitro nie siedzi, nie wie, że to pułapka. Kpina NFZ. Kolejna. Bo biotechnologiczna część leczenia, na którą wyłoży fundusz, jest najtańszym elementem całego programu in vitro. Paradoksalnie. Pacjentki wydają tysiące (czasem do 7 tys! na jedną próbę) na same hormony (zastrzyki potrzebne do stymulacji jajeczkowania; w ciągu miesiąca trzeba wkłuć sobie ich od 30 do 50 w brzuch) i zabiegi przygotowujące do samego zapłodnienia pozaustrojowego.

Czemu NFZ na to nie da pieniążków? Niech pacjentki płacą, jeśli już, to tylko za biotechnologię. Czemu nasze – moje – składki mają iść na szarpiące godność istoty ludzkiej procedury: zapłodnienie pod mikroskopem, „hodowlę” (tak się fachowo określa czas spędzony przez ludzki zarodek przez pierwsze 3 do 5 dni w inkubatorze, przed transferem do organizmu matki)? Gdyby państwo ze składek płaciło za stymulację i zabiegi, tym samym musiałoby zapłacić za część leczenia niepłodności w naprotechnologii. A na to już nas nie stać... O co więc chodzi? O przepchnięcie kolanem in vitro. Proste. I przerażające.

Ponoć NFZ przekazuje na szpitalne leczenie niepłodności 20,5 mln zł, a na ten rok prognozuje, że wyniosą one 34,5 mln zł. Uściślę tylko: za NFZ (boroczki zapomnieli sprecyzować), że większość tej kwoty, to pokrycie zabiegów inseminacji, czyli podania nasienia do macicy kobiety. To z reguły przysłowiowe preludium do in vitro. Na pacjentkę przypada ok. 5 prób, zwykle nieskutecznych. Jedna kosztuje od 1500 zł wzwyż.

Lekarze mówili wczoraj w Sejmie: genetykom zależy, żeby dzieci rodziły się zdrowe, dlatego preimplantacyjna diagnostyka powinna być regułą.

O ile się orientuję to już jest. Niemal wszystkie pary przed programem bada się genetycznie. A mimo z programu rodzi się dwukrotnie więcej dzieci z wadami! I to ciężkimi.

To faktycznie rewelacyjny program... Od początku do końca. Program „leczenia”.

Nie raz spierałam się z lekarzami wykonującymi procedurę in vitro: co wy tu leczycie? Narażacie zdrowie pacjentki na każdym kroku. Zdrowie i życie jej i jej dzieci. Zawsze ten sam skutek: in vitro leczy niepłodność jako chorobę społeczną. Jego efektem jest dziecko i uleczona psychika kobiety… Tak mówią ginekolodzy, nie psychiatrzy… Tak, tak. Ja naprawdę staram się rozumieć dramat kobiet, widziałam niejedną łzę z tęsknoty za dzieckiem. Ale widziałam też potoki łez rodziców, których dziecko jest nieuleczalnie chore i jego stan życia można by polepszyć, tylko nie ma za co…. 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..
TAGI:

Zapisane na później

Pobieranie listy