Nowy numer 13/2024 Archiwum

Składka na zabijanie

Premier Tusk i jego program zdrowotny in vitro pokazuje o co chodzi. O polityczne widełki. Niestety, nikt nie ma prawa zmusić mnie, bym płaciła składki na zabijanie dzieci.

Pan Premier przeszedł samego siebie. Wierzyć się nie chce, że można aż tak upaść. Przykro mi, że tak muszę pisać o Premierze. Postawił on na szali tysiące istnień ludzkich, byle tylko zyskać poparcie. Bo jak inaczej nazwać pośpiesznie podjętą decyzję o refundowaniu in vitro? W ramach jakiegoś na kolanie napisanego programu. Programu, w którym idzie o życie ludzkie! Naprawdę tak niewiele jest dla Pana warte ludzkie życie, że o najważniejszych dotyczących je kwestiach chce Pan decydować na kilku kartkach jakiegoś programiku? Nawet nie nadając mu rangi rozporządzenia? Już nie wspomnę o ustawie…. (notabene – wstyd dla polityków prawicy, że dotąd nie stanęli na głowie, by przegłosować wspólną ustawę bioetyczną, za życiem).

A jeszcze w ubiegłym tygodniu Donald Tusk nie inaczej, jak w kategoriach „czystej politycznej zagrywki” komentował decyzję częstochowskich radnych, dotyczącą wprowadzenia refundacji in vitro i analogicznego programu. Wtedy to było dla Pana Premiera jasne – chodzi o stołki, politykę, sondaże. Co się zmieniło przez tydzień? Czemu zatem i Pan, Panie Premierze, podejmuje tę samą „czysto polityczną decyzję”?

Program zdrowotny leczenia niepłodności tą metodą jest kpiną z nas wszystkich. Kpiną i ośmieszeniem medycyny. Bo lekarze doskonale sobie zdają sprawę, że in vitro nie leczy. To żaden zdrowotny program. Jeden z radnych Częstochowy, notabene lekarz, powiedział mi, że może i przyczyn niepłodności in vitro nie zlikwiduje, ale uleczy psychikę kobiety. Wyprodukuje jej dziecko.

Brawo! Czyli stan psychiczny kobiety jest ważniejszy od ludzkiego życia. Co tam, że przy okazji kilka istnień się zamrozi, zawiesi w czasoprzestrzeni. Co tam, że kilka na drodze selekcji (oj historia zna te procedury…) się odrzuci. Psychika kobiety uzdrowiona będzie.

Kłopot w tym, że akurat jest odwrotnie. Że kobiety nie mogą spać ze świadomością, że część dzieci do zlewu trafiło, a część w ciekłym azocie wegetuje. Poradnie psychologiczne zaczynają zapełniać się dziećmi z in vitro. Mówią o poczuciu utraty tożsamości, o wstręcie, jaki żywią na myśl, że zostały wyprodukowane w szkle. Jak zwierzęta.

Kto poniesie koszty leczenia tych ludzi? Kobiet, dzieci? Pan Premier? Nie – włoży rękę znowu do naszej kieszeni.

Czemu nie znalazł Pan środków na autentyczne leczenie niepłodności metodą naprotechnologii? Nieinwazyjną, ekologiczną, spełniająca i wykorzystującą wszystkie narzędzia medycyny? Bo Pana sondaże spadają. Bo szuka Pan poparcia w SLD. Bo ktoś oszukał Pana, że większość społeczeństwa jest za in vitro. Nieprawda.

Domagam się, by Pan Premier te 100 mln złotych przekazał na leki dla chorych dzieci. Tysiące czekają na ratunek. Na onkologię. Nie zapłacę ani grosza składki na zabijanie dzieci przy in vitro. I tak powinna zaprotestować cała Polska. Mam nadzieję, że wreszcie ruszy się prawica.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy